Organizacje feministyczne budują sieć prawno-poradniczą dla kobiet. Chodzi o wyszukiwanie różnego rodzaju kruczków prawnych, które będą skutkować "wyciskaniem" aborcji na drodze sądowej - twierdzi Nasz Dziennik.
Docelową instancją będzie zapewne także Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, organizacja pożytku publicznego korzystająca z unijnych funduszy, rozpoczęła tworzenie zespołu składającego się z młodych prawników z całej Polski, który miałby pomagać kobietom w sprawach dotyczących "zdrowia reprodukcyjnego". Jego szefową mianowano osobę, która prowadziła sprawę Alicji Tysiąc przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, Monikę Gąsiorowską. Opiekę merytoryczną nad nim ma natomiast sprawować Eleonora Zielińska z Uniwersytetu Warszawskiego. - Uniwersytet Warszawski nie ingeruje w pozauczelnianą działalność swoich pracowników oraz studentów (Klinika Prawa jest organizacją studencką) - nie chce komentować sprawy Katarzyna Zagrajek-Łukaszewska z Biura Prasowego UW. Czy powinniśmy zatem obawiać się zalewu skarg do Strasburga i procesowego wymuszania aborcji? - Feministki nie mają w tej chwili żadnej innej możliwości zmiany prawa w Polsce, więc szukają wszelkich możliwości zrobienia dziury w obecnie obowiązującej ustawie - uważa Ewa Kowalewska, dyrektor Human Life International - Europa. Jej zdaniem, przeciwnicy życia celowo manipulują kobietami, aby niepostrzeżenie zdepenalizować aborcję, bez zmiany ustawy, na którą nie ma przyzwolenia społecznego. - Starają się znaleźć najróżniejsze interpretacje i punkty zaczepienia, żeby rozszerzać te przypadki i stworzyć jak najwięcej takich spektakularnych spraw. Znamy ten sposób z innych krajów: szuka się jakiejś sytuacji wyjątkowo trudnej, szczególnej, dotyczącej na przykład kobiety nieletniej, zgwałconej czy chorej, licząc na współczucie społeczeństwa. Robi się wielki szum medialny i polityczny, czym otwiera się zamknięte drzwi. Takie sytuacje są tworzone sztucznie, często niezgodnie z prawdą - po to, żeby przepchnąć określone interpretacje prawne - tłumaczy Kowalewska. Nie widzi jednocześnie realnej groźby lawiny pozwów do Strasburga. - Aby dostać się przed Europejski Trybunał Praw Człowieka, trzeba wyczerpać wszystkie możliwości prawne w Polsce. Trwa to dość długo i wymaga dużo zachodu, bo procedura sądowa nie jest prosta - tłumaczy, przyznając mimo wszystko, że takie próby na pewno będą. - Im więcej takich przypadków, tym większą można wywrzeć presję na rząd czy parlament, żeby zmienić ustawę - a tym organizacjom przecież tylko o to chodzi - konkluduje dyrektor Human Life International. Jej optymizmu nie podziela Jakub Wołąsiewicz reprezentujący Polskę przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Według niego, istnieje duże ryzyko multiplikacji przypadku małżeństwa Wojnarowskich czy Alicji Tysiąc. - Dalsze sprawy w Strasburgu wynikają ze spraw, które ewentualnie toczą się w Polsce, czyli wszystko zależy od tego, jak polskie sądy będą rozpatrywać takie skargi - tłumaczy Wołąsiewicz. Wyjaśnia, że wynika to z braku w Polsce skutecznych środków odwoławczych. - Można się spodziewać, że następne skargi i ewentualnie następne wyroki w każdej chwili mogą się pojawić. Tym bardziej że po wyroku Tysiąc nadal brak jest realizacji przez rząd środka ogólnego, czyli nowelizacji ustawy o prawach pacjenta, co może spowodować, że taka skarga zamelduje się w Strasburgu nawet bez próby skorzystania z drogi krajowej.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.