Już od siedmiu dni trwają pogromy chrześcijan w indyjskim stanie Orisa. Pomimo godziny policyjnej i zaostrzonych środków bezpieczeństwa wciąż dochodzi do aktów przemocy, zwłaszcza w okręgu Kandhamal, gdzie chrześcijanie stanowią 20 proc. ludności.
Tysiące chrześcijańskich rodzin musiało opuścić swe domy. Niektórzy znaleźli schronienie w rządowych obozach dla uchodźców, inni kryją się po lasach. Ich domostwa w większości wypadków zostały spalone. Trudno o dokładny bilans strat i ofiar. Regionalny przedstawiciel Ogólnokrajowej Rady Chrześcijan Indyjskich, Asit Kumar Mohanty, mówi o 30 ofiarach śmiertelnych, 4 tys. rannych, 20 tys. spalonych domów i 10 tys. zbiegłych rodzin. Dane rządowe są o połowę mniejsze. W piątek na znak protestu zamkniętych zostało 25 tys. szkół katolickich w całych Indiach. Natomiast w stolicy kraju przed przedstawicielstwem stanu Orisa demonstrowało ok. 3 tys. chrześcijan. Uczestniczący w proteście abp Raphael Cheenath winą za pogromy obarczył również władze stanowe, które nie powstrzymały zamieszek. Rzecznik prasowy Episkopatu Indii, ks. Babu Joseph, wezwał rząd federalny do przeprowadzenia niezależnego śledztwa w sprawie prześladowania chrześcijan. Ze swej strony indyjski premier Manomohan Singh zażądał w czwartek od rządu stanu Orisa natychmiastowego podjęcia wszelkich możliwych środków w celu przywrócenia w tym stanie „normalnej sytuacji”. W odpowiedzi władze stanowe zapewniły, że sytuacja jest już pod ich całkowitą kontrolą.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.