O duchowym sensie Bożego Narodzenia mówił Benedykt XVI w katechezie podczas audiencji ogólnej 17 grudnia w Watykanie. Przed ok. 4 tys. pielgrzymów z wielu krajów świata w auli Pawła VI papież zaapelował, aby pamiętać o dzieciach rodzących się w wielkim ubóstwie w wielu regionach świata.
Na Boże Narodzenie nie ograniczamy się zatem do wspominania narodzin wielkiej postaci; nie obchodzimy po prostu i w sposób abstrakcyjny tajemnicy narodzin człowieka czy ogólnie tajemnicy życia; tym bardziej nie świętujemy samego tylko początku nowego okresu. Na Boże Narodzenie wspominamy coś bardzo konkretnego i ważnego dla ludzi, coś istotnego dla wiary chrześcijańskiej, prawdę, którą św. Jan zawarł w tych kilku słowach: „A Słowo ciałem się stało”. Chodzi o wydarzenie historyczne, o które Ewangelista Łukasz zadbał, aby umieścić w wyraźnie określonym kontekście: w dniach wydania przez cesarza Augusta rozporządzenia o pierwszym spisie ludności, kiedy Kwiryniusz był wielkorządcą Syrii (por. Łk 2, 1-7). A więc w nocy posiadającej historyczną datę doszło do wydarzenia zbawienia, na które Izrael czekał od stuleci. W mrokach nocy betlejemskiej zapłonęło rzeczywiście wielkie światło: Stwórca wszechświata wcielił się, jednocząc się nierozerwalnie z naturą człowieka, tak że stał się rzeczywiście „Bogiem z Boga, światłością ze światłości”, a jednocześnie człowiekiem, prawdziwym człowiekiem. To, co Jan nazywa po grecku „ho logos” – w łacińskim tłumaczeniu „Verbum”, a po polsku „Słowo” – oznacza także „Zmysł”. A zatem wyrażenie Jana moglibyśmy rozumieć następująco: „odwieczny Zmysł” świata stal się namacalny dla naszych zmysłów i dla naszego rozumu: możemy go teraz dotknąć i kontemplować (por. 1 J 1, 1). „Zmysł”, który stał się ciałem, nie jest po prostu ogólną ideą zawartą w świecie; jest „Słowem” skierowanym do nas. Logos nas zna, wzywa nas, prowadzi. Nie jest powszechnym prawem, w którego ramach my z kolei odgrywamy jakąś rolę, lecz jest Osobą, która interesuje się każdą pojedynczą osobą: jest Synem Boga żywego, który stał się człowiekiem w Betlejem. Wielu ludziom, a w pewnym stopniu nam wszystkim, wydaje się to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. W rzeczywistości mamy tu powiedziane: tak, istnieje jakiś zmysł, a zmysł ten nie jest jakimś bezsilnym protestem przeciwko absurdowi. Zmysł ma moc: jest Bogiem. Bogiem dobrym, którego nie wolno mylić z jakimś bytem najwyższym i dalekim, do którego nigdy nie byłoby nam dane dotrzeć, lecz Bogiem, który stał się naszym bliźnim i jest bardzo blisko nas, który ma czas dla każdego z nas i który przyszedł, by z nami pozostać. Nasuwa się więc samorzutnie pytanie: „Czy w ogóle możliwe jest coś podobnego? Czy godzi się Bogu stać się dzieckiem?”. Starając się otworzyć serce na tę prawdę, która rozświetla całe istnienie ludzkie, trzeba nagiąć umysł i uznać ograniczoność naszego rozumu. W grocie betlejemskiej Bóg ukazuje się nam jako pokorne „dzieciątko”, aby pokonać naszą dumę. Może łatwiej by nam było poddać się mocy i mądrości; On jednak nie chce, byśmy się poddali; odwołuje się raczej do naszego serca i do naszej wolnej decyzji przyjęcia Jego miłości. Stał się mały, aby wyzwolić nas od tego ludzkiego roszczenia wielkości, jakie płynie z pychy; dobrowolnie wcielił się, by uczynić nas prawdziwie wolnymi, wolnymi, aby Go miłować. Drodzy bracia i siostry, Boże Narodzenie stanowi uprzywilejowaną sposobność, aby zastanowić się nad sensem i wartością naszego istnienia. Zbliżanie się tego święta pomaga nam rozważać, z jednej strony, dramatyzm historii, w której ludzie, zranieni grzechem, nieustannie poszukują szczęścia i zaspokajającego sensu życia i umierania; z drugiej, wzywa nas do rozważania miłosiernej dobroci Boga, który wyszedł na spotkanie człowiekowi, aby bezpośrednio przekazać mu Prawdę, która zbawia i aby dać mu udział w swojej przyjaźni i w swoim życiu. Przygotowujmy się zatem do Bożego Narodzenia ze skromnością i prostotą, gotując się na przyjęcie w darze światła, radości i pokoju, które promieniują z tej tajemnicy. Przyjmijmy Boże Narodzenie jako wydarzenie zdolne odnowić dziś nasze istnienie. Niech spotkanie z Dzieciątkiem Jezus uczyni z nas osoby, które nie myślą jedynie o samych sobie, lecz otwierają się na oczekiwania i potrzeby braci. W ten sposób staniemy się także my świadkami światła, jakie Boże Narodzenie rzuca na ludzkość trzeciego tysiąclecia. Prośmy Najświętszą Maryję, będącą tabernakulum Słowa wcielonego, i świętego Józefa, milczącego świadka wydarzeń zbawienia, aby przekazali nam uczucia, jakie żywili, oczekując narodzin Jezusa, abyśmy mogli przygotować się do pobożnego obchodzenia najbliższego Bożego Narodzenia, w radości wiary i ożywieni zobowiązaniem do szczerego nawrócenia. Wszystkim życzę Wesołych Świąt!
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.