Poprawność polityczna i lęk przed jej naruszeniem - oto, według anglikańskich biskupów, jedne z głównych przyczyn dyskryminacji chrześcijan w Wielkiej Brytanii.
Podczas ubiegłotygodniowych obrad anglikańskiego synodu generalnego dziennikarze „The Daily Telegraph” zapytali 80 z 484 jego członków o kwestie dotyczące prześladowań chrześcijan na Wyspach. 63 procent z nich uważa, że osoby wierzący są z tego powodu dyskryminowane w miejscu pracy. 59 procent zapytanych dostojników dostrzega ograniczenie wolności religijnej w czasie ostatniej dekady, odnosząc się do nagłośnionych niedawno przez media dwóch przypadków - pielęgniarki i recepcjonistki – które miały kłopoty w pracy przez to, że oferowały komuś modlitwę lub prosiły o nią. Nawet pięcioletnia córka wspomnianej recepcjonistki, Jennie Cain, została upomniana przez swego nauczyciela, by nie rozmawiała z innymi dziećmi na temat... Jezusa. Anglikańscy hierarchowie wystosowali do swych wiernych gorący apel, by ci nie rezygnowali z wiary i bronili swoich przekonań oraz by mieli odwagę odzyskać przynależne im miejsce w przestrzeni publicznej. Część biskupów domagała się także, by rząd brytyjski robił więcej w kwestii ochrony wiary chrześcijańskiej. Zapytana o opinię na ten temat Joanna Monckton – przedstawicielka świeckich z diecezji Lichfield – odpowiedziała, że głównym problemem jest poprawność polityczna oraz, że chrześcijanie nie powinni godzić się na marginalizację ze strachu, iż urażą uczucia religijne innych członków społeczeństwa. Wielebny Andrew Dow podkreślił natomiast, że należy zrobić wszystko, by obalić fałszywe przekonanie, iż bycie ewangelikiem oznacza jednocześnie bycie bigotem lub fanatycznym fundamentalistą.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.