Prymas Glemp: Nigdy nie byłem przeciw procesowi beatyfikacyjnemu ks. Popiełuszki

Brak komentarzy: 0

KAI/jk

publikacja 05.03.2009 22:08

Prymas Józef Glemp zaprzecza tezie, jakoby miał być przeciwny rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki.

Dlaczego Ksiądz Prymas nie wydał tego nakazu jeśli uważał, że taki wyjazd mógłby ocalić życie? - Gdybym nakazał wyjazd wbrew jego woli, byłoby to interpretowane, że Prymas, a więc Kościół, współpracuje z reżimem. A za taką cenę nie mogłem ratować ks. Popiełuszki. Kiedy miała miejsce ostatnia rozmowa Księdza Prymasa z ks. Popiełuszką? - Było to krótkie spotkanie przy okazji nabożeństwa w kościele św. Stanisława Kostki, w którym brał udział także Lech Wałęsa. Prawdopodobnie latem 1984 r. Widziałem jakim autorytetem cieszy się u Wałęsy. Zamieniliśmy kilka słów. Nie było czasu na dłuższą rozmowę. Ks. Popiełuszko był też u mnie z grupą studentów Wyższej Szkoły Pożarniczej i wspólnie szukaliśmy na Politechnice miejsc dla nich. Ks. Prymas przekazywał informacje o ks. Jerzym Janowi Pawłowi II. Jakie to były opinie? A jakie było stanowisko Jana Pawła II? - Do Rzymu przyjechałem 16 stycznia 1984 r. Następnego dnia widziałem się z Papieżem. Rozmawialiśmy też o ks. Popiełuszce. Przekazałem Janowi Pawłowi II pozytywną opinię o nim jako kapłanie. Poinformowałem go jednak o lękach, że jego działalność może pójść w kierunku zbyt politycznym. Mówiłem też, że naszą linią - całej Kurii Warszawskiej - jest obrona ks. Jerzego. Jak Ksiądz Prymas zareagował na wieść o porwaniu ks. Jerzego, 19 października 1984 r.? - Byłem w Koszalinie w drodze do Berlina. Zastanawiałem się, czy nie odwołać tej wizyty. W końcu pojechałem, gdyż program był szczegółowo przygotowany przez abp. Meisnera, obecnego kardynała. W pierwszym momencie nie podejrzewałem, aby porwanie miało skończyć się śmiercią. Podejrzewałem jakąś grę. O śmierci ks. Jerzego dowiedziałem się w drodze powrotnej. W tym czasie rozmowy z władzami prowadził abp Dąbrowski. A gdy Ksiądz Prymas wrócił do Warszawy, czy pojawili się przedstawiciele władz z jakimkolwiek tłumaczeniem? - Nikt się z niczego nie tłumaczył. Udałem się do kościoła św. Stanisława. Ludzie trwali w szoku. Oficjalna wersja władz, niebawem ogłoszona, twierdziła, że była to prowokacja przeciwko władzom MSW i przeciwko Jaruzelskiemu. Czy Ksiądz Prymas w to wierzył? - Ta wersja zaczęła krążyć później. Tę wersję przypomniał mi kilka lat później Kiszczak. Trudno było wierzyć w jakąkolwiek wersję. Sprawa była wciąż niejasna, zwłaszcza gdy śledziło się proces zabójców.