Prymas Glemp: Nigdy nie byłem przeciw procesowi beatyfikacyjnemu ks. Popiełuszki

Brak komentarzy: 0

KAI/jk

publikacja 05.03.2009 22:08

Prymas Józef Glemp zaprzecza tezie, jakoby miał być przeciwny rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki.

Jak wyglądały rozmowy nt. pogrzebu ks. Jerzego z władzami? - Były to trudne negocjacje. Władze opowiadały się za pogrzebem na Cmentarzu Powązkowskim. Adam Łopatka, szef Urzędu ds. Wyznań, nie chciał zgodzić się na grób przy kościele. Zasugerowałem ks. Boguckiemu zebranie podpisów parafian pod prośbą proboszcza o pochowanie ks. Jerzego przy kościele. Kiedy takie pismo wpłynęło, wyraziłem zgodę w formie dekretu. Wtedy władze przestały przeszkadzać, ostrzegały tylko przed społecznym buntem, jaki może wówczas nastąpić. Pogrzeb pokazał dojrzałość ludzi a nie chęć odwetu. Była to potężna manifestacja wiary. Przybyło ponad 250 tys. ludzi z całej Polski. Jakie myśli towarzyszyły wtedy Księdzu Prymasowi? Czy uważał już ks. Jerzego za męczennika? - Nie miałem jasności. Pierwsza odpowiedź była taka, że powodem zabójstwa był fakt, iż ks. Popiełuszko nie podobał się SB jako przeciwnik polityczny. Trudno było od razu mówić o męczeństwie za wiarę – nie było to oczywiste. Czy był bohaterskim obrońcą wolności, czy też charyzmatyczną ofiarą za wiarę Kościoła. A kiedy księża zaczęli mówić o rozpoczęciu zaraz procesu beatyfikacyjnego, odpowiadałem, że nie można działać szybko i w emocjach. Mówiłem o potrzebie dystansu czasu zgodnie z prawem. Chciałem najpierw poczekać na przebieg procesów zabójców ks. Jerzego. Ale procesy nic nie wyjaśniały. Ze strony reżimu było to dalsze brnięcie w zakłamaniu. Podkreślę, że proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1997 r. z mojej woli, na podstawie mojej decyzji i pod moim przewodnictwem. Jakiś czas wcześniej p. Walentynowicz zbierała podpisy pod listem domagającym się szybkiego rozpoczęcia procesu. Nie przeciwdziałałem temu. Działaczom zależało na tym, by mieć bohatera, a Kościołowi, by ukazać świętego. Różnica subtelna, ale zasadnicza. W tym okresie widziałem już dojrzałość społeczeństwa. Sam też mogłem powiedzieć, że jestem przekonany o męczeństwie. Jeśli nie byłbym głęboko przekonany o męczeństwie za wiarę, to na proces bym się nie zgodził. Czy Ksiądz Prymas odmówił zeznań w procesie beatyfikacyjnym? - Było dokładnie odwrotnie. Miałem pretensję, że mnie nie przesłuchano. Dopominałem się przesłuchania, i to kilkakrotnie. Jednak nie przesłuchano ani mnie, ani Lecha Wałęsy. Odpowiedziano, że uwzględniono już moje kazania i wypowiedzi na temat ks. Jerzego i że to jest materiał wystarczający. A czy w rzymskiej Kongregacji ds. Świętych Ksiądz Prymas prowadził rozmowy na temat beatyfikacji ks. Popiełuszki? - Żadnych specjalnych rozmów nie prowadziłem, gdyż mogłoby być to odebrane jako forma nacisku. Zresztą w kongregacji badano, czy rzeczywiście można uznać ks. Jerzego za męczennika. Czy to prawda, że Ksiądz Prymas miał powiedzieć, że „póki będzie prymasem, nie dopuści do wyniesienia na ołtarze ks. Jerzego”? Napisała o tym „Rzeczpospolita”. - Jest to wyssane z palca. To kłamstwo i wyjątkowa złośliwość. Tym bardziej, że informacja ta opiera się na esbeckim podsłuchu. Nie sądzę, aby było to wiarygodne źródło.