Mam przeczucie, że już wkrótce Benedykt XVI w jakiś sposób pomoże Kościołowi w Polsce w ważnej kwestii.
Kościół w Irlandii miał w ostatnich latach do czynienia z „licznymi i strasznymi przypadkami nadużyć seksualnych w stosunku do nieletnich... Są one tym tragiczniejsze, gdy nadużyć tych dopuszczają się ludzie Kościoła... Rany, jakie one czynią, są bardzo głębokie”. Kto to powiedział? Jakiś niechętny Kościołowi publicysta, polityk albo adwokat którejś z ofiar? Nie. To powiedział Benedykt XVI. I to nie przy byle jakiej okazji. Powiedział to do biskupów irlandzkich w czasie składanej przez nich wizyty „ad limina”. Czy usłyszelibyśmy te słowa, gdyby miesiąc temu BBC nie wyemitowało kłamliwego reportażu, sugerującego, że aktualny Następca świętego Piotra, jeszcze jako kard. Ratzinger, aktywnie uczestniczył w tuszowaniu przypadków pedofilii wśród księży? Założę się, że tak. To nie jest odpowiedź na medialną zaczepkę. To jest kolejny dowód, że Benedykt XVI nie boi się żadnych tematów i jeśli jest jakaś sprawa, którą trzeba się zająć, to on nie umywa rąk. Nigdy nie umywał. Kto choć trochę interesował się poczynaniami Josepha Ratzingera wie, że jest to człowiek odważny i bezkompromisowy. Ostatnio komentatorzy chętnie mówią, że określenie „pancerny kardynał” jest dla niego krzywdzące. A mnie się wydaje, że ono - często bez intencji tych, którzy go używali - wskazuje na niezwykle pozytywny rys jego osoby. Na nieustępliwość i twardość w służeniu prawdzie. Nie bez powodu właśnie współpraca z prawdą znalazła się w biskupim zawołaniu Ratzingera. W imię prawdy potrafił się sprzeciwić samemu Janowi Pawłowi II. Nigdy w kwestii prawdy nie szedł na kompromisy. Tym bardziej nie próbował jej ukrywać czy „zamiatać pod dywan”. Także w czasie swego pontyfikatu Benedykt XVI kilkakrotnie zdążył pokazać, że jest odważny i podejmuje nawet najtrudniejsze kwestie. Miał odwagę spotkać się z kontrowersyjnym teologiem Hansem Küngiem, miał i ma odwagę podejmować kolejne próby przywrócenia do jedności z Kościołem lefebrystów. Miał odwagę powiedzieć Polakom (a zwłaszcza polskim księżom) nie tylko słowa podziwu dla swego Poprzednika, ale wskazać realne problemy czekające na rozwiązanie i postawić wymagania. Miał odwagę powiedzieć Europie, jak poważne błędy popełnia w kwestii używania rozumu i bez ogródek zapowiedzieć, co wyniknie z dalszego ich popełniania. Miał też odwagę bardzo zdecydowanie podjąć kwestię dialogu międzyreligijnego (wcale nie w słynnym wykładzie, który zmanipulowany przez media narobił okropnego zamieszania, lecz w przesłaniu na spotkanie, które niedawno miało miejsce w Asyżu). Było oczywiste, że Benedykt XVI zajmie się również tak bolesnym i przerażającym problemem, jak księża-pedofile. Sposób, w jaki to uczynił, utwierdza mnie w przekonaniu, że w żadnej trudnej kwestii nie ma co liczyć u Benedykta XVI na taryfę ulgową. Ale też Benedykt nie zatrzymuje się na tym, co złe. Słowa potępiające przypadki pedofilii i konieczność naprawienia szkód media bardzo nagłośniły. Pominęły natomiast niemal zupełnie inne ważne sformułowania z tego samego przemówienia: „Dobrej pracy i bezinteresownego oddania znacznej większości księży i zakonników w Irlandii nie mogą przesłonić wykroczenia niektórych ich współbraci. Jestem pewny, że ludzie to rozumieją i nadal darzą duchownych miłością i szacunkiem”. Mam przeczucie, że już wkrótce Benedykt XVI w jakiś sposób pomoże Kościołowi w Polsce w ważnej kwestii oczyszczania pamięci, nazywanej popularnie „lustracją duchownych”. Nie zdziwiłbym się, gdyby w najbliższych tygodniach zrobił coś, co doda nam odwagi i wskaże, w jakim kierunku powinniśmy iść, aby wyszło z tego wszystkiego prawdziwe dobro.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.