Rozpoczął się kolejny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Od kilkudziesięciu lat Kościoły od 18 do 25 stycznia modlą się o jedność. Czy już widać owoce tej modlitwy? Czy wspólne błagania nie przerodziły się w pusty rytuał?
Rozłam jest rzeczą stosunkowo prostą. Wystarczy pobożny, charyzmatyczny przywódca, nie zgadzający się ze zdaniem uznanych kościelnych autorytetów. W ogniu walki o czystość przekazu Ewangelii nietrudno o oceny skrajne i krzywdzące. Przychodzą one tym łatwiej, im bardziej ich autorzy są przekonani, że bronią najczystszej prawdy. Przywrócić jedność jest już znacznie trudniej. Bo nie chodzi tylko o to, by adwersarze przedstawili swoje racje i spróbowali odpowiedzieć na pytanie, czy ich opinie rzeczywiście tak bardzo się różnią. Trzeba jeszcze zaleczyć rany, które przyniósł podział: wytrzebić funkcjonujące po obu stronach uproszczone sądy o dawnych adwersarzach, oczyścić w duchu miłości pamięć o wzajemnych krzywdach czy pomóc zobaczyć w inaczej wierzących braci. Jak wyhodowanie nieopatrznie zniszczonego drzewa wymaga czasem wielu lat pracy, tak i odbudowanie jedności wymaga cierpliwego pielęgnowania wszystkiego, co do niej prowadzi. Jednocześnie zaś wymaga umiejętnego przeciwstawiania się wszystkiemu, co może to dzieło zniweczyć. Ostatnie kilkadziesiąt lat przyniosło wielki postęp na drodze zbliżenia między Kościołami. Nie tylko częściej i chętniej się spotykamy, ale doszło już także do ważnych uzgodnień, wśród których podpisana w 1999 roku wspólna, katolicko-luterańska deklaracja o usprawiedliwieniu wydaje się najważniejsza. Mieliśmy też wiele, nie zawsze do końca wykorzystanych, gestów. Atmosfera wyraźnie się poprawiła. Jednocześnie jednak ciągle trzeba mieć świadomość, że poruszamy się po bardzo delikatnym gruncie. Jak pokazała historia z odradzaniem się Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie (w związku z którym dochodziło między katolikami a prawosławnymi do poważnych sporów o własność niektórych świątyń) starannie pielęgnowaną roślinę jedności bardzo łatwo mogą zniszczyć bieżące kontrowersje czy te lub inne nieszczęśliwe decyzje. Modlitwa o jedność jest więc rzeczą niezwykle ważną. Bez pomocy Bożej łaski na pewno nie da się uniknąć wszystkich raf czyhających na drodze do pełnej wspólnoty między naszymi Kościołami. Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan to dobra okazja, by nasze prośby zintensyfikować. Ważne, by nie stały się one tylko pustym rytuałem, na których spełnieniu nikomu tak naprawdę nie zależy. To także okazja, by się z naszymi inaczej wierzącymi braćmi i siostrami spotkać, poznać i porozmawiać. By zobaczyć w nich nie wrogów jedynie słusznej prawdy, ale tych, z którymi do jedynej Prawdy, Jezusa Chrystusa, wspólnie mamy dążyć. Kiedy – być może – ogarnia nas poczucie bezradności i zniechęcenia, że mimo wielu lat wysiłków i modlitw jedność wydaje się ciągle odległa, trzeba mieć mimo wszystko nadzieję, płynącą z wiary w naszego Zbawiciela. Racja, my zwyczajni wierni tego czy innego Kościoła niewiele możemy zrobić. Możemy jednak naszą postawą i słowem krzyczeć, jak ów tłum podczas wizyty Jana Pawła II w Bukareszcie: „chcemy jedności”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.