Nerka w ziemi

Brak komentarzy: 0

ks. Artur Stopka

publikacja 29.05.2007 11:13

Trzeba było poważnej zapaści w polskiej transplantologii, aby media zrozumiały, że potrzebna jest kompletna zmiana myślenia o tym, czym jest zgoda na pobranie narządów.

Dopiero od kilku tygodni problem przeszczepów narządów stał się modny w polskich mediach. Już druga gazeta codzienna podejmuje akcję namawiania czytelników do noszenia przy sobie deklaracji zgody na pobranie narządów do transplantacji po śmierci. Niespełna miesiąc temu taka akcję zainicjowało Życie Warszawy, wczoraj z podobną inicjatywą wystąpiła Rzeczpospolita. Niestety, z przykrością trzeba stwierdzić, że gdyby nie fatalny w skutkach błąd jednego z polityków, który pogłębił i tak niedobrą sytuację polskiej transplantologii, temat zapewne nie byłby tak chętnie podejmowany przez dziennikarzy. Bo to temat trudny, dotykający z jednej strony fundamentalnych kwestii życia i śmierci, a z drugiej wchodzący w delikatną sferę ludzkich emocji. A pojawiające się sporadycznie deklaracje kilku polskich biskupów w tej materii traktowane były na zasadzie ciekawostek, a nie ważnych społecznie wypowiedzi. Kiedy w lutym 2004 roku Gość Niedzielny po raz pierwszy podjął temat ofiarowania narządów do przeszczepu po śmierci, dołączając do każdego egzemplarza tygodnika gotową deklarację, którą wystarczyło podpisać i włożyć do portfela, inne media udawały, że tego nie widzą. Nie podjęły dyskusji na temat reguł, które rządzą w Polsce kwestią pobierania narządów do przeszczepów. Reguł sprzecznych ze sposobem myślenia, który w tej materii głosem Jana Pawła II proponuje od lat Kościół. Papież-Polak był wielkim zwolennikiem transplantacji, a zgodę człowieka na pobranie jego organów po śmierci pojmował i przedstawiał w kategoriach daru. Tymczasem w Polsce wprowadzono trwającą do dzisiaj zasadę „domniemanej zgody” i „rejestru sprzeciwów”, stawiając sprawę na głowie. Efekt jest taki, że z braku pozytywnych deklaracji ze strony umierających, lekarze przegrywają z ich rodzinami, często nie mając odwagi nawet zaproponować pobrania narządów. Trzeba było dopiero poważnej zapaści w polskiej transplantologii, spadku przeszczepów niemal do zera, aby media przejrzały na oczy i zrozumiały, że ratunkiem może być tylko kompletna zmiana myślenia o tym, czym jest zgoda na pobranie narządów. Dobrze, że zrozumiały to redakcje dwóch dużych dzienników. Szkoda, że w akcję nie włączają się wielkie media elektroniczne z telewizja na czele. Miejmy nadzieję, że jeśli już któraś z polskich stacji telewizyjnych zdecyduje się włączyć w akcje promującą zgodę na pobieranie organów, nie weźmie przykładu z jednej z holenderskich telewizji, która postanowiła urządzić realisty show, w którym telewidzowie sms-ami decydują, komu z chorych przeszczepić nerkę. Wiem, że pokusa jest duża, ale... Jeśli tak miałby to wyglądać, to już chyba lepiej, żeby każdy zabierał swoje narządy do ziemi (no bo przecież nie do nieba).

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..