Tegoroczny siódmy Dzień Papieski przypomina rzec można najbardziej „fundamentalny fundament" nauczania Kościoła i Jana Pawła II o człowieku.
Jesteśmy rozczarowani. Rozczarowani sami sobą. Bo mimo wszystkiego tego, co dane nam było przeżyć w czasie pontyfikatu Jana Pawła II – jedynego papieża-Polaka w dziejach świata, mimo ogromnej ilości dobrej woli i znaków miłości w dniach Jego odchodzenia i krótko po Jego śmierci, mamy poczucie, że nie realizujemy w należyty sposób Jego testamentu. Nie jesteśmy w wystarczającym stopniu tacy, jakimi On chciał nas widzieć. Jan Paweł II odszedł do domu Ojca, a my po chwilowym zachłyśnięciu się mocą miłości, jaka nas otaczał, szybko wróciliśmy do świadomości, że nie staliśmy się aniołami. Jedna z gazet codziennych opublikowała niedawno list czytelniczki, która w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych naszej Ojczyźnie dochodzi do takich smutnych wniosków i apeluje, by wrzucając głos do urny wesprzeć „siły polityczne działające zgodnie z naukami ukochanego Papieża”. To oczywiste. Chociaż nie tymi słowami, o coś podobnego zaapelowali polscy biskupi w liście odczytywanym w kościołach w Dniu Papieskim, przypadającym tydzień przed wyborami. „Ludzie wierzący powinni oddać głos na te osoby, których postawa i poglądy są bliskie, a przynajmniej nie sprzeciwiają się wierze katolickiej i katolickim wartościom oraz zasadom moralnym” – napisali hierarchowie. Jan Paweł II nie głosił własnej nauki. Głosił to, czego naucza Kościół katolicki. Pozornie wszystko jest jasne i oczywiste. W rzeczywistości jednak okazuje się, że bardzo różnie postępujący ludzie uważają się za „działających zgodnie z naukami ukochanego Papieża”. Na nauczanie Jana Pawła II i Kościoła powołują się ludzie prezentujący nie tylko odmienne wizje polityczne i społeczne, ale także czasami skrajnie przeciwstawne podejście do kwestii fundamentalnych w sferze wartości moralnych. Nie tylko w słowach. Także w czynach i decyzjach. Z ogromnego dziedzictwa Kościoła i Jana Pawła II każdy wyjmuje to, co dla niego wygodne, a resztę pomija milczeniem. Tegoroczny siódmy Dzień Papieski przypomina rzec można najbardziej „fundamentalny fundament” nauczania Kościoła i Jana Pawła II o człowieku. Przypomina o godności człowieka, której źródłem i gwarantem jest sam Bóg - Stwórca, Ojciec, Pan, Wybawiciel i Przyjaciel, a w Chrystusie Brat. Patrząc na to, co od dawna dzieje się w naszej Ojczyźnie, trzeba przyznać, że najwyższa pora, aby o niej przypomnieć. Aby wreszcie przestała funkcjonować zasada wykluczania jednych czy drugich, odbierania im prawa do istnienia, do godnego życia na przyzwoitym poziomie, do korzystania na równi z innymi ze zdobyczy demokracji i gospodarczych osiągnięć, do posiadania i wyrażania własnych poglądów, do popełniania błędów i ich naprawiania. W nagłośnionym przez media wystąpieniu do biskupów z sierpnia br. kard. Stanisław Dziwisz apelował przede wszystkim o jedność. Ten apel utonął w medialnej wrzawie wokół pojedynczych zdań wyrwanych z tekstu. A był to apel dramatyczny. Potrzebujemy jedności. W Kościele, ale również w Ojczyźnie, narodzie, społeczeństwie i państwie. Prawdziwej jedności. Nie udawanej lub narzuconej. Jedności budowanej na podstawowych wartościach. Takich, jak godność człowieka. Każdego. Polityka również.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.