Co było dla mnie najważniejszym wydarzeniem minionego roku? Gdyby ktoś zadał mi takie pytanie, musiałbym uczciwie powiedzieć, że nie wiem.
Zawsze miałem kłopot z odróżnianiem spraw ważnych od głośnych. Człowiekowi żyjącemu tu i teraz brak odpowiedniego dystansu, by to rozsądzić. Jeśli w ostatni dzień starego roku nie mogę przed tym uciec, to chciałbym przypomnieć, może dziś trochę pokryte kurzem czasu wydarzenie. Wiosną ukazała się książka Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu”. Nie była oficjalnym papieskim dokumentem. Papież zastrzegał wręcz, że nie należy jej traktować jako nieomylnego nauczania. Jest tylko owocem jego przemyśleń jako teologa. Dodajmy, teologa wybitnego. Jest jednak w niej coś, co każe mi postrzegać ją jako rzecz niezwykłej wagi. To sposób podejścia do tematu. Nie jestem znawcą współczesnej teologii. Ale ową nowość można dostrzec choćby biorąc do ręki wydaną przed ćwierćwieczem książkę dzisiejszego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. jedności Chrześcijan, kardynała Waltera Kaspera „Jezus Chrystus”. Teologowie ostatniego wieku przyzwyczaili nas do ujęć systematycznych. Ujęć, w których wtłacza się postać Założyciela chrześcijaństwa w ramy jakiegoś mniej lub bardziej wydumanego schematu. Takiego podejścia nie uniknęła nawet teologia biblijna, poszukując owych ram choćby w nowotestamentalnych tytułach chrystologicznych. Benedykt XVI przyjął schemat Ewangelistów. Cierpliwie, jak wytrawny egzegeta, podąża tropem ich myśli. Trudno mi czytając papieską książkę oprzeć się wrażeniu, że tylko takie podejście pozwala zobaczyć prawdziwego Jezusa. W całej złożoności, i prostocie jednocześnie; Tego, który spełnia zapowiedzi proroków i który proklamuje Boże królestwo. Bo przez czworaki schemat piszących pod natchnieniem Ducha Świętego Ewangelistów – wbrew zapowiedziom dawniejszych teologów próbujących rozgraniczyć Jezusa historii i Chrystusa wiary – raczej się już nie przebijemy. Dlaczego to dla mnie takie ważne? Wydaje mi się, że dość często wierzący XXI wieku wtłaczają Jezusa w ramy własnych schematów. Świetnie można w ten sposób usprawiedliwić tę czy inna postawę, pomijając jednocześnie to, co w Ewangeliach niewygodne. „Bądźmy uczniami Chrystusa” - wzywa nas tegoroczne hasło programu duszpasterskiego. Byłoby jednak dobrze, gdybyśmy potrafili odrzucić swoją pewność, że Go znamy i że głębsze poznanie nie jest już nam potrzebne; żebyśmy chcieli zobaczyć prawdziwego Mistrza, takim jakim ukazują Go Ewangelie, a nie wykreowanego na miarę naszych mniej czy bardziej prawdziwych wyobrażeń. Tylko wtedy możemy być naprawdę Jego uczniami. Tego na nadchodzący rok wszystkim życzę…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.