Gdyby Benedykt XVI chciał słuchać wszystkich zaleceń, dawanych mu przez publicystów i sondaże, powinien stać się aktywnym politykiem i odstąpić od stawiania jakichkolwiek wymagań moralnych. Kolejnym krokiem powinno być stworzenie w Watykanie rady, na wzór Parlamentu Europejskiego...
Rocznica śmierci Jana Pawła II to czas, gdy tematyka papieska jest zdecydowanie na topie. To najlepszy moment na porównania pontyfikatów i sondaże sprawdzające, czy obecny papież wystarczająco dobrze kontynuuje dzieło swojego poprzednika oraz w jakim stopniu spełnia nasze oczekiwania. Porównywanie z poprzednikiem jest bardzo wygodne. Jan Paweł II nie żyje, więc nie sprostuje tego, co się o nim pisze. Nie powtórzy po raz kolejny zdania: „musicie od siebie wymagać, choćby inni od was nie wymagali”. Nie przypomni, że nie wolno odrzucić Chrystusa. Wystarczy drobny retusz, odpowiednio dobrane zdjęcie i będzie można przerobić go na ikonę powszechnej miłości i tolerancji, w kontraście oczywiście do obecnego „pancernego papieża”, który śmie przypominać o zasadach etycznych, a nie spełnia podstawowych oczekiwań, jeśli chodzi o działania dyplomatyczne. Gdyby Benedykt XVI chciał słuchać wszystkich zaleceń, dawanych mu przez publicystów i sondaże, powinien stać się aktywnym politykiem i odstąpić od stawiania jakichkolwiek wymagań moralnych, poza oczywiście bezwarunkowym sprzeciwem wobec kary śmierci. Wszystkie zasady etyczne powinny zostać poddane głosowaniu w referendach narodowych, a naczelną zasadą powinien stać się Jan Paweł II, już w formie przetworzonej. Kolejnym krokiem powinno być stworzenie w Watykanie rady, na wzór Parlamentu Europejskiego, w której Kościół każdego państwa byłby reprezentowany przez odpowiednią liczbę kardynałów (sposób wyliczania – zapewne w jakiejś proporcji do liczby katolików w danym państwie - wymaga oczywiście odrębnych negocjacji). Interes narodowy także w Kościele musi być przecież chroniony! Przypominanie, że Kościół nie jest narodowy a powszechny, zatem nie może być mowy o interesie narodowym w opozycji do dobra całego Kościoła zostanie zapewne potraktowane jak absurd. Podobnym absurdem wydaje się mówienie, że Kościół nie jest właścicielem, a depozytariuszem Prawdy i za jej przechowanie jest odpowiedzialny. Przecież My jesteśmy Kościołem! To prawda. Tylko że stwierdzenie oznacza naszą odpowiedzialność za Kościół i zadanie, które przed nim postawił Chrystus, nie prawo do kształtowania go według własnego "widzimisię". Ale to przecież slogan, nie wart uwagi. Kto by się tym przejmował!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.