Może dziwić, że Papież, mimo próśb biskupa Lugo i jego wyraźnych deklaracji, że wybiera politykę, nie zdecydował się na przeniesienie go do stanu świeckiego.
W Paragwaju biskup został prezydentem. Co prawda media piszą najczęściej „były biskup”, ale w świetle kościelnego prawa liczący pięćdziesiąt osiem lat Fernando Armindo Lugo Méndez nadal jest biskupem. Przez Stolicę Apostolską został jedynie zasuspendowany (czyli zawieszony we wszelkich czynnościach biskupich). Mimo złożonej na ręce Benedykta XVI prośby o przeniesienie do laikatu, nadal jest duchownym. Papież przez prawie dwa lata nie odpowiedział pozytywnie na prośbę Fernando Lugo. I teraz sytuacja jest co najmniej dziwna. Dziwny jest też wyrok paragwajskiego Sądu Najwyższego, który mimo wyraźnego konstytucyjnego zakazu obejmowania w Paragwaju funkcji publicznych przez duchownych, zgodził się na to, aby biskup kandydował na najwyższy urząd w kraju. Wygląda na to, że paragwajski Sąd Najwyższy przypisał sobie prawo decydowania, kto jest katolickim duchownym, a kto nim nie jest. Może dziwić, że Papież, mimo próśb biskupa Lugo i jego wyraźnych deklaracji, że wybiera politykę, nie zdecydował się na przeniesienie go do stanu świeckiego. Jednak aby zrozumieć zachowanie Ojca świętego wystarczy zajrzeć do tegorocznego listu polskich biskupów do księży na Wielki Czwartek. Niepokoją się oni, że przez niektórych duchownych w naszej Ojczyźnie „Kościół traktowany jest jako pewna samodzielna instytucja, by nie powiedzieć dobrze zorganizowana firma. Po takim zabiegu u wielu świeckich katolików, ale również u niektórych kapłanów pojawiło się myślenie o zatrudnieniu w Kościele jako o umowie z Kościołem, którą można zawrzeć, podpisać, i którą można również zmienić, a nawet zerwać”. Dokładnie tak postępuje biskup Lugo. Doszedł do wniosku, że lepiej zrealizuje się w polityce, więc postanowił zrezygnować z bycia biskupem. Tak się nie da. Święcenia kapłańskie i biskupie to przymierze na całe życie z Chrystusem, a nie umowa o pracę z Kościołem. Ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski twierdzi, że wśród duchownych zawsze istniała pokusa angażowania się w politykę. Patrząc zarówno na przeszłość Kościoła, jak i na jego teraźniejszość, trzeba mu przyznać rację. Nie tak dawno w Polsce pewien werbista został wybrany na radnego. Musiał – zgodnie z prawem kościelnym – zrezygnować z mandatu. Wielu jego parafian (to oni chcieli, aby był radnym) nie mogło pojąć, dlaczego. Widzieli jego społeczne zaangażowanie i chcieli, aby miał większy wpływ na to, co się dzieje w ich miejscowości. Nie da się pogodzić duszpasterstwa z polityką, ani na wysokim, ani na niskim szczeblu. To są dwie różne formy służby na rzecz społeczności. Ich różnica tkwi w fundamencie, na którym się opierają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.