Odwaga czy krótkowzroczność?

Komentarzy: 1

Andrzej Macura

publikacja 07.07.2008 11:34

Mam mieszane uczucia kiedy czytam zapewnienia, iż islam nie jest zagrożeniem dla Europy. Bo zastanawiam się, czy ci, którzy tak twierdzą są tak przebojowi i odważni czy tak krótkowzroczni.

Muzułmanów jest w Europie coraz więcej. To w przeważającej mierze skutek nowej wędrówki ludów spowodowanej postrzeganiem Europy jako ziemi obiecanej dla wszystkich szukających spokoju, swobód i lepszych warunków materialnych. Jeśli owi imigranci i ich potomkowie zechcą traktować swoją wiarę poważnie, zderzenie kultur jest nieuniknione. Konieczność nakładania butów psom obwąchującym meczet w poszukiwaniu narkotyków to drobnostka w porównaniu z tym, co może nas czekać. Historia uczy, że tam gdzie władzę obejmują wyznawcy islamu wcześniej czy później chrześcijanie zaczynają być prześladowani i w najlepszym wypadku stają się obywatelami drugiej kategorii. Wystarczy przypomnieć co się stało z kwitnącymi ogrodami chrześcijaństwa, jakimi była niegdyś północna Afryka, Azja Mniejsza czy historię największego niegdyś spośród Kościołów – nestorian, rozsianych niegdyś od Bliskiego Wschodu aż po Chiny. Jeśli ciągle żyją w tych miejscach jacyś chrześcijanie to tylko dlatego, że nie ulegli wielowiekowej presji. Niestety, dziś coraz częściej decydują się na emigrację. I trudno im się dziwić. Szukanie prześladowań to chyb już zbyt wiele… Być może islam jest religią pokojową, ale doświadczenie pokazuje, że bardzo łatwo zgadza się na mało pokojowe metody swoich ekstremistów. I coraz częściej, także w Europie, nie szanuje zwyczajów ludzi, z których gościnności korzysta. Z tej perspektywy buńczuczne zapowiedzi niektórych islamskich przywódców, że wkrótce bazylika św. Piotra zostanie zamieniona w meczet, wcale nie wydają się zupełnie bez podstaw. Scenariusz „pokojowego” przejęcia rządu dusz w Europie już zaczyna się realizować. Myślę jednak, że to nie my, chrześcijanie musimy się obawiać muzułmanów. Dla nas jest to sposobność do składania świadectwa i głoszenia Ewangelii tym, którym do tej pory głosić jej – z przyczyn administracyjnych – nie mogliśmy. Jeśli okażemy się odważnymi wyznawcami Chrystusa, Europa wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko. Jak po Wędrówce Ludów. A jeśli nawet nie, najwyżej przyjdzie nam, jak to już wiele razy bywało w historii, poszukać spokojniejszego miejsca na świecie. Trudniej w nowej sytuacji będzie odnaleźć się tym, dla których synonimem obywatelskich swobód jest dostęp do aborcji i eutanazji, a brak jakichkolwiek hamulców w poszukiwaniu przyjemności podstawowym prawem człowieka. Bo duchowy pojedynek, na który coraz wyraźniej się zanosi, wymaga bycia ludzi wielkich duchem. A raczej trudno o takich w kafejkach z marihuaną i nocnych klubach…

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..