Niechętnie wypowiadam się na temat lustracji. Ani nie chcę usprawiedliwiać tych, którzy ten system wspierali, ani demonizować tych, którzy domagają się ujawnienia wszystkich podłości. Wydaje mi się jednak, że część dyskutantów zaczyna ocierać się o absurd.
Przepraszam, zacznę dziś nietypowo. SZKIC DRAMATU Fragment rozmowy obywatela z funkcjonariuszem (piąta godzina przesłuchania) - Zna obywatel Jana Kowalskiego? - Znam. Chodziłem z nim do przedszkola - Żarty sobie stroicie? Nigdy potem się z nim obywatel nie kontaktował? - Nie, nigdy. - Jaki był Kowalski? - Fajny kolega. - Zawsze grzeczny? - No nie. Lubił ciągnąć dziewczynki za warkoczyki Notatka funkcjonariusza z przesłuchania: TW „Bączek” donosi, że Jan Kowalski ciągnął w przedszkolu dziewczynki za warkoczyki. Informację tę potwierdza TW „Fartuszek”, która nie tylko chodziła z Kowalskim do przedszkola, ale i do podstawówki. Fragment protokołu z przesłuchania Kowalskiego Kowalski, my wiemy o was wszystko. Nawet to, żeście w przedszkolu dziewczynki za włosy ciągnęli. Bo my zawsze wiemy wszystko. Nawet bąka puścić bez naszej wiedzy nie możecie. Więc przyznawajcie się tu jak na spowiedzi. A wtedy, za wolę współpracy, może potraktujemy was łagodniej Dylemat Czy Kowalski, załamany wszechwiedzą SB, sypnie swoich kolegów? O takiej hipotetycznej sytuacji pomyślałem sobie, gdy przeczytałem w Rzeczpospolitej wywiad z ks. Isakowiczem-Zaleskim w którym stwierdził między innymi, że dla SB nie było informacji nieważnych. To zresztą stwierdzenie powtarzane dość często przez lustratorów. I żal mi się zrobiło tych wszystkich, którzy wezwani przez funkcjonariuszy wili się jak piskorze, żeby nic istotnego nie powiedzieć, a jednocześnie nie sprawić wrażenia, że coś ukrywają. Dziś okazuje się, że każdy, kto powiedział coś więcej niż to, jak się nazywa i gdzie mieszka, może być przez lustratorów potraktowany jak agent. Bo każdą, nawet najdrobniejszą informację o bliźnim, można było wykorzystać do przydatnej w walce z wrogami systemu charakterystyki postaci czy środowiska. Tu już ocieramy się o absurd. Idąc konsekwentnie tym sposobem myślenia można dziś aresztować wszystkich dziennikarzy, także „Rzeczpospolitej”, jako agentów wywiadu chińskiego, rosyjskiego i irańskiego. Pisząc o polityce, gospodarce czy życiu towarzyskim gwiazd, podają informacje ważne dla charakterystyki postaci i środowiska. Więcej, ujawniają nastroje społeczne. Toż to prezent dla obcych wywiadów, które mogą wykorzystać te informacje dla prowadzenia swoich gier. Dla nich też nie ma przecież informacji nieistotnych. W teologii moralnej wymienia się cztery cnoty, na których wspiera się całe życie moralne. Prócz sprawiedliwości i męstwa, tak dziś w sprawach dotyczących oceny czasów komunizmu akcentowanych, także roztropność i umiarkowanie. Myślę, że kierowanie się nimi bardzo by się dziś przydało w dyskusji na temat tego, kto był agentem, a kto nie. Inaczej zatrze się nam różnica między beneficjentami, a ofiarami tamtego systemu. Jeśli dziś damy się przekonać, że każde przekazanie SB informacji było współpracą, za sto lat jakiś historyk napisze, że z SB współpracował Jan Paweł II. Wszak w swoich przemówieniach ujawniał stanowisko Kościoła...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.