Podczas jednego z moich wakacyjnych pobytów u zaprzyjaźnionej rodziny, która posiada dwójkę małych dzieci, miałem poruszającą rozmowę z ich matką. Zwierzyła mi się, że czuje się osamotniona przez Kościół w tym okresie swojego życia.
Podczas jednego z moich wakacyjnych pobytów u zaprzyjaźnionej rodziny, która posiada dwójkę małych dzieci, miałem poruszającą rozmowę z ich matką. Zwierzyła mi się, że czuje się osamotniona przez Kościół w tym okresie swojego życia: nie znalazła żadnej oferty religijnej dla kobiety, która właśnie urodziła dziecko, albo która wychowuje małe dzieci. Moja znajoma bardzo chciała znaleźć jakąś przestrzeń i czas na modlitwę, poszukiwała jakiegoś prowadzenia, czy przestrzeni na rozmowę, poszukiwała możliwości, aby wyjechać na rekolekcje, aby przemyśleć to, co się z nią stało, co się stało z jej życiem, jak zmieniła się jej relacja z mężem po urodzeniu dzieci. Marzyła przede wszystkim o rekolekcjach. Ale niestety, żaden dom rekolekcyjny nie oferuje możliwości, aby kobieta mogła wyjechać na rekolekcje z dziećmi (bo często nie ma je z kim zostawić), a jednocześnie mieć przestrzeń dla siebie. Z moich rozmów z kobietami wynika, że nie jest to odosobniony głos. Myślę, że warto go usłyszeć i szukać na niego odpowiedzi. W grę wchodzą bardzo istotne sprawy. Dużo mówi się o rodzinie, podkreśla się jej fundamentalną wartość w życiu człowieka, zachęca się do rodzicielstwa, stwierdza się potrzebę tego, aby mama była blisko swojego dziecka, aby zwłaszcza w początkowym okresie jego życia, stale mogła się nim opiekować. Walczy się więc o urlopy macierzyńskie, o dodatkowe tygodnie na opiekę nad dzieckiem, o zasiłki finansowe. Wydaje się jednak, że zapominamy o tym, na jakie duchowe i religijne straty może być narażona kobieta wychowująca małe dzieci. Jedyna rada, którą często może usłyszeć kobieta to ta, że musi się poświęcić, i że to powinno jej sprawiać głęboką radość. Czy to wystarcza? Czy takie podejście nie zakłada czasem wyidealizowanego obrazu matki? Czy nie jest przypadkiem wynikiem braku wyobraźni? Kobiety wychowujące małe dzieci są w bardzo trudnej sytuacji, jeśli chodzi o ich życie religijne. Kobiecie, która chce się oddać swoim dzieciom, czas poświęcony na ich wychowywanie może rzeczywiście wydawać się stratą i chyba niestety często się wydaje. Stratą szans na karierę, dalszą edukację, uczestnictwo w życiu kulturalnym i naukowym, rozwijanie życia towarzyskiego itd. Co gorsza, może to być strata także na poziomie duchowym i religijnym. Wiadomo, nie można nigdzie wyjść, nie da się uczestniczyć nie tylko w grupach modlitewnych, ale także nieraz trudno wybrać się na niedzielną mszę świętą, bardzo często niełatwo znaleźć czas na osobistą modlitwę, na lekturę duchową, rozmowę o ważnych sprawach z księdzem, czy inną osobą duchową. A przecież tak wiele dzieje się w kobiecie właśnie w okresie zaraz po urodzeniu dziecka. Cały jej świat zmienia się zasadniczo, zmieniają się rytmy jej życia, pojawiają się całkiem nowe, nieraz szokujące doświadczenia w psychice i ciele, a przede wszystkim pojawiają się nowe relacje, które już będą dla niej konstytutywne do końca życia, relacje ciała i krwi, relacje głęboko zakorzenione gdzieś w sercu, najściślejsze jakie mogą być pomiędzy ludźmi – relacje do swoich dzieci. Dodatkowo zmienia się też bardzo odniesienie do męża. Gdy pomiędzy żonę i męża wchodzi dziecko związek małżeński nabiera nowego wymiaru, kolorytu i umocnienia. Ale też pojawiają się nowe napięcia, czasem (u męża) odczucie odsunięcia na bok, pojawiają się wzajemne pretensje i niezrozumienie. A gdy umieścimy to wszystko w kontekście emigracji (tak częste doświadczenie dzisiejszych Polaków), gdzie problemy – te materialne, ale także te związane z relacją małżeńska wystawioną na inne modele kulturowe – wyraźnie się potęgują.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.