Z szarości tęcza
Zdjęcia do „Świadectwa” kręcone były głównie w Krakowie. Janusz Tatarkiewicz, autor zdjęć, wspomina, że do najbardziej emocjonujących należały wydarzenia inscenizowane w miejscach związanych z biografią Papieża, przede wszystkim w Wadowicach - miejscu urodzin i scenerii lat dziecinnych. - „Świadectwo” to film o specyficznej formie, trudnej dla autora obrazu. Pracowaliśmy na różnych nośnikach: i tych historycznych, dokumentalnych, i tych retrospektywnych, czyli inscenizowanych. Prace przebiegały bardzo sprawnie, były dobrze przygotowane. Atmosfera była niezwykle sympatyczna. Wszyscyśmy ten film głęboko przeżywali. Niesamowita była też aura, w sensie dosłownym. Staraliśmy się kręcić w dobrych warunkach pogodowych, przy dobrym świetle. I nawet jeśli dzień zaczynał się ulewą czy śnieżycą, gdy tylko rozstawiliśmy sprzęt, rozchylało się niebo i wychodziło słońce. Zawsze pogoda, nawet tam, gdzie o tej porze roku słońca nigdy nie ma i zasadniczo być nie może. Pewnego razu kręciliśmy pejzaże w górach, chcąc pokazać wątek tatrzański w życiu Papieża, a że było już dość późno, zaczęło się zmierzchać. Nagle z szarości przebija się ogromna, przepiękna tęcza... Nie tylko, my jako ekipa, ale i ludzie, którzy towarzyszyli naszej pracy, nie mogli się nadziwić temu cudownemu wsparciu natury – opowiada Tatarkiewicz.
Muzyka do filmu jest dziełem Vangelisa i Roberta Jansona. Janson, znany z Varius Manx, pisze również muzykę symfoniczną. Początkowo brano pod uwagę także Ennio Morricone, ale sławny Włoch skomponował wcześniej muzykę do filmu „Karol. Człowiek, który został papieżem", a autorzy nie chcieli iść utartą ścieżką.
Zostawić świadectwo
Filmowa opowieść Pawła Pitery podejmuje próbę pokazania Karola Wojtyły takiego, jakim zapamiętał go wieloletni sekretarz i przyjaciel, kardynał Stanisław Dziwisz. Kardynał towarzyszył Ojcu Świętemu przez 40 lat jego życia, od czasów krakowskich, aż do ostatnich dni w Watykanie. Jego wspomnienia zostały zilustrowane materiałami dokumentalnymi i fabularyzowanymi. Autorzy dotarli do wielu nieznanych w Polsce źródeł. Korzystali z archiwów watykańskich, z dotychczas niepublikowanych materiałów zdjęciowych. - Chcemy pozostawić potomnym świadectwo – mówi o idei, jaka towarzyszyła twórcom tego obrazu, jego producent. – Rzadko myślimy dziś w kategoriach potomności, dziedzictwa przekazywanego następcom. Nasi przodkowie, cokolwiek robili, czynili to z pewną perspektywą. Tak pisali, budowali, tworzyli, by coś pozostało po nich dla prawnuków. My zaś jesteśmy tylko tu i tylko dziś, myśląc co najwyżej w kategoriach przyszłego tygodnia. Chciałbym, aby film choć trochę to zmienił.