Miasteczko pełne gniewu

Franciszek Kucharczak

publikacja 10.10.2005 20:00

W miejsce kazania miało być rozważanie ewangelii w ciszy. Biskup usiadł. - Zemdlał! Biskup zemdlał! - zaczęli się cieszyć stojący opodal kościoła ludzie. W Miasteczku Śląskim od miesięcy trwa awantura o księdza.

Jeden z dziennikarzy chce dowiedzieć się czegoś o rzekomych kulisach odwołania księdza Dewora. – Będąc tyle w Kościele, wiem o nim zbyt wiele, ale obiecałem, że nie będę Kościoła błaźnił – odpowiada wielkodusznie, nie precyzując jednak, komu obiecywał ocalenie Kościoła przed swoją wiedzą. – Ksiądz Grzegorz przyjął karę, żeby nas, parafian, ochronić od kary biskupiej! – wtrąca się ktoś z obstawy. Ksiądz milcząco aprobuje tę wypowiedź. Nie potrafi jednak odpowiedzieć na pytanie, jak się to ma do rzeczywistości, skoro właśnie jego postawa pogarsza sytuację wszystkich. Nie bardzo też radzi sobie z pytaniem o posłuszeństwo, które przyrzekał biskupowi. – Posłuszeństwo tak, ale posłuszeństwo rozsądne, które zakłada dobro ludzi, do których zostałem posłany – odpowiada wreszcie. Gdy drążę sprawę wartości posłuszeństwa w Kościele, jeden z obecnych nie wytrzymuje. – Posłuszeństwo? Panie! To już nie średniowiecze. Za pięćdziesiąt lat tym posłuszeństwem będziemy się podcierać! – wykrzykuje. Zgiełk narasta. Ksiądz uważa, że to przez odwołanie go z funkcji dobro parafii ucierpiało. – Do kościoła chodzi teraz o jedną trzecią mniej, jeszcze mniej wrzuca kolektę, nie kontynuuje się remontów… – wylicza. – Przecież to skutek księdza uporu – wchodzę w słowo. – Czy takie rzeczy i to, że ludzie obrzucają obelgami księży, to dobry owoc? – pytam. – Tak – odpowiada ksiądz. Podobnie nielogiczne są odpowiedzi przy sprawie okupacji plebanii. – Ksiądz chce odejść, ale my księdza nie wypuszczamy! – unoszą się honorem deworianie. Ksiądz nie zaprzecza, ale nie umie wytłumaczyć, dlaczego w takim razie nie zwraca się o pomoc do policji. Ostatecznie ujawnia rzeczywistą przyczynę swojej postawy: – Ja sobie nie życzę idiotycznych dekretów! – mówi poirytowany. Wreszcie wszyscy mają dosyć. Ksiądz wstaje. – Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu… – rozpoczyna modlitwę. Jakoś dziwnie brzmią w tym pełnym nienawiści miejscu słowa o chwale Boga. Podobnie jak ten demonstracyjny wrzask modlitwy maryjnej. Podobnie jak cowieczorne „apele jasnogórskie”, w których deworianie nie modlą się „za”, lecz „przeciw”, podobnie jak ingerencje w liturgię i blokowanie kościoła. A jeszcze niedawno Miasteczko Śląskie było spokojną, pełną bogobojnych ludzi miejscowością. Kto ich tak zmienił?

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 4 z 4 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..