Brazylia na mundialu zanotowała sportową klapę, ale odniosła „sukces wizerunkowy”. Nawet fawele udało się „sprzedać” światu jako całkiem niegroźne skupiska ludzkie, co jest już prawdziwym majstersztykiem brazylijskich władz.
Dla wielu sprawozdawców sportowych mistrzostwa toczyły się między Rio a São Paulo. Rio zdumiewająco piękne i zapuszczone, São Paulo gigantyczne, męczące i nudne morzem niekończących się bloków. Atrakcje turystyczne typu Foz do Iguaçu czy Chapada Diamantina tym razem przegrały walkę o uwagę mediów, były zbyt daleko od wydarzeń boiskowych...
Plaże miejskie dawnej stolicy i jej fawele zrobiły furorę! Pojawiły się więc teksty i opinie o „prawdziwej Brazylii”, o tym, że ludzie są tam biedni, ale szczęśliwi, mają pracę i niekoniecznie jest nią mordowanie, stręczycielstwo i handel narkotykami. Słowem, da się tam żyć, a już najbardziej da się robić zdjęcia. A zdjęcia skupisk domków, gdzie dzieci grają w piłkę, a oszałamiające graffiti dominuje ponad wszystkim, zawsze wychodzą piękne, szczególnie ze wzgórz Santa Teresa, z kolejki linowej i w środku Complexo Alemão. Przypominało to fotografowanie lwa w klatce.
Cena spokoju
W Brazylii 11 spośród 202 milionów ludzi mieszka w fawelach, a Rio jest ich stolicą. Cena zdumiewającego spokoju w tym mieście w czasie mistrzostw póki co nie jest znana. Wystarczy powiedzieć, że na sam finał zaangażowano 26 000 policjantów i żołnierzy! Fernando, prowadzący pensjonat, w którym zatrzymałem się dwukrotnie, twierdzi, że musiało dojść do jakiegoś porozumienia z szefami gangów, bo to „wprost niemożliwe”, aby było tak spokojnie i bezpiecznie na ulicach. Jego żona mówi, że aż nie może uwierzyć, że można spokojnie spacerować, wsiadać do samochodu bez oglądania się naokoło i po natychmiastownym odpaleniu silnika znikać szybko w przestrzeni miasta. Przyznaję, pierwszy raz robiłem tu zdjęcia i chodziłem z kamerą z ostentacją, o jaką w Rio się nie podejrzewałem.
W 2007 roku, przed Igrzyskami Panamerykańskimi w Rio, władze miasta i stanu postanowiły spacyfikować jeden z największych kompleksów fawel, Complexo Alemão. Mieszkało tam wówczas, według różnych szacunków, 160–170 tysięcy ludzi. Policja wkroczyła zdecydowanie, kładąc trupem 44 osoby podejrzane o handel narkotykami, działalność przestępczą lub z bronią w ręku stawiających opór siłom porządkowym. W 2010 akcję powtórzono, tym razem z udziałem Gwardii Narodowej, piechoty morskiej, wozów opancerzonych, lekkich czołgów, snajperów, helikopterów i innych sprzętów rzadko używanych przeciwko mieszkańcom własnego kraju. Tym razem zginęło prawdopodobnie ok. 100 osób. Siły zbrojne i policja przejęły kompleksy fawel, zwanych tu „morro”, i rozpoczął się... czas budowy korytarza transportowego, niezbędnego na igrzyska olimpijskie w 2016 r. Bo w porównaniu z RPA, gdzie był poprzedni mundial, fawele w Rio są wszędzie tam, gdzie jest pięknie, spektakularnie i aż prosi się o zwiedzanie, kolejki linowe i piesze wycieczki. Niestety, bez ochrony to niemożliwe. Tylko niektóre fawele kontroluje policja UPP (Unidades de Policia Pacificadora) i tylko tam jest w miarę bezpiecznie.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.