Od stycznia do końca lipca na ospę wietrzną zachorowało 176 tys. dzieci, a w tym samym czasie ub.r. 125 tys. - wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Mimo to na darmową szczepionkę rodzice nie mają co liczyć - pisze "Metro".
Teraz z tej najskuteczniejszej ochrony przed wirusem bezpłatnie mogą korzystać tylko niektórzy m.in. dzieci do 12. roku życia o upośledzonej odporności, chore na białaczkę czy HIV, oraz dzieci z ich najbliższego otoczenia. Za darmo szczepi się też w żłobkach i domach dziecka.
Zaś dla pozostałych Główny Inspektorat Sanitarny zaleca szczepienie na własny koszt. A to wydatek ok. 250 zł i na razie nie ma szans na refundację - zauważa "Metro".
"Szczepionka przeciw ospie wietrznej nie jest w grupie szczepień, które w pierwszej kolejności powinny być włączone do refundacji" - mówi rzecznik GIS Jan Bondar. Potwierdza to, o czym epidemiolodzy doradzający resortowi zdrowia mówią od lat. "Priorytetem są bezpłatne szczepionki przeciw pneumokokom i meningokokom. To na nich najbardziej zależy lekarzom" - dodaje.
Specjaliści od chorób zakaźnych tłumaczą, że w kasie państwa nie ma i nie będzie pieniędzy na refundowanie wszystkich szczepionek, które warto podawać. Dlatego skupiają się na walce o te, które ich zdaniem są najbardziej potrzebne.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.