Bp Zbigniew Tadeusz Kusy OFM na misjach posługuje już 35 lat. Od 15 sierpnia jako biskup koadiutor w Republice Środkowoafrykańskiej. Z uśmiechem mówi, że nie będzie jak w kawale: "Szczęść Boże, biskupie ordynariuszu, jak zdrowie?".
Biskup na misjach posługuje już 35 lat. Czym różni się Kościół w Polsce od Kościoła w Afryce?
Nie jest łatwo mówić o różnicach, ponieważ trzeba znaleźć płaszczyzny tych różnic. Zacznę historycznie: mamy ponad 1000 lat chrześcijaństwa. Ja to przeżywałem jako młodzieniec w diecezji katowickiej, w Piekarach w maju w 1966 r. Synek z Cieszyna pierwszy raz do Katowic przyjechał i poszedł na pielgrzymkę mężczyzn do Piekar... Tysiąc lat. A w Afryce, w 1994 r., czyli 20 lat temu, świętowaliśmy 100-lecie Kościoła katolickiego. Jak było w Polsce 100 lat po chrzcie Piastów? Była reakcja pogańska, początki ewangelizacji. Teraz są inne warunki: są diecezje, parafie, miejscowi kapłani, biskupi. Uważam też, że nasza misja jako misjonarzy się zmieniła. To już nie jest czas pionierów, którzy zaczynają, tworzą struktury, ale czas towarzyszenia młodemu Kościołowi. Ważne jest wychowanie młodych i starszych. Wychowanie, czyli formacja chrześcijańska. Z mojej strony było to towarzyszenie w rozeznaniu powołania. Towarzyszyłem im w seminarium, prowadziłem wykłady międzyzakonne przez 12 lat. Moim zadaniem jest podzielić się z nimi dziedzictwem Kościoła i pozwolić na to, żeby nieśli je swoją drogą. Przeżywanie wiary jest inne, ale wiara, jako dar Boży, jest ta sama. Z dumą mogę powiedzieć, że w krótkim odstępie czasowym były: moja nominacja, a miesiąc później pierwsze śluby wieczyste naszego brata ze Środkowej Afryki.
Ilu braci formuje się obecnie w tej części Afryki?
W Bimbo prowadzimy postulat, proponujemy 2 młodym lata, aby mieli dosyć czasu na rozeznanie, odejście od rodziny i wejście w nową, zakonną rodzinę. Po pierwszym roku jest 3 mężczyzn. W tym roku przyjmujemy kolejnych 4. Działamy od 2004, 2005 r. Od tego roku akademickiego w naszym seminarium franciszkańskim w Republice Demokratycznej Konga jest 4 alumnów, w nowicjacie nie ma nikogo, a 4 jest już po pierwszych ślubach.
Na koniec pytanie pewnie najtrudniejsze, dotyczące warunków politycznych Republiki Środkowoafrykańskiej. Trwa wojna domowa. Czy pokój jest możliwy?
Wojna ujawniła się końcem 2012 r., ale napięcia, walki partyzanckie związane z przejęciem władzy istniały już od wielu lat. Policzono, że przez lata niepodległości było 14 prób przewrotu władzy. Dzisiejsza wojna jest jednak prowadzona na wielką skalę. Obecną sytuację trudno zrozumieć. Wydaje mi się, że punktem wyjścia było niezadowolenie pewnych grup etnicznych, w większości muzułmańskich, które zamieszkują tereny przy granicy z Sudanem i Czadem. Na to narzuciła się też chęć zagarnięcia tego terenu dla islamu. Jesteśmy konkurentami: kto zdobędzie serce Afrykańczyka: Ewangelia Chrystusa czy islam? Najeźdźcy zniszczyli struktury, dobre współżycie między ludźmi. To są grupy, nie większość, które siłą próbują zyskać. Rozproszenie ludzi, zniszczenia - to jest też wezwanie dla Kościoła: jak żyć, jak trwać? A mój region jest linią między wpływami rebeliantów Seleki i sił samoobrony, która też niszczy. Żeby żyć, trzeba jeść, a żeby jeść, to się kradnie. Przykre jest to, że nie ma tam myślenia o przyszłości, państwo jest w rozsypce: jest pani prezydent, jest rząd tymczasowy, ale nie mają środków na to, żeby coś zrobić. Nie wyjdziemy z tego tak szybko. Nawoływania do jedności, pokoju są konieczne. Gesty pojednania, spotkania są konieczne, ale jak nie zmieni się serce ludzi, to będą to tylko polityczno-dyplomatyczne zabiegi. Naszym zadaniem jako Kościoła jest przekonać ludzi o konieczności naszego osobistego i wspólnotowego nawrócenia. Wykorzenić z serca to, co jest nienawiścią, co prowadzi do odrzucenia czy egoizmu. To jest najtrudniejsze. Potrzebne będą lata, żeby to odbudować. Ludzie stracili domy, zginęli, a jest jeszcze przynajmniej kilkaset tysięcy, nie tylko w stolicy, ale także poza nią tych, którzy uciekli z wiosek, którzy żyją pod namiotami albo pod gałęziami z palmy. To świadczy o tym, że ciągle jest źle.
Bp o. Tadeusz Kusy OFM urodził się 2 grudnia 1951 r. w Cieszynie (diecezja bielsko-żywiecka). Do Zakonu Braci Mniejszych w Prowincji Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wstąpił 31 sierpnia 1969 r. Przyjął wtedy imię zakonne Zbigniew. Śluby wieczyste złożył 26 sierpnia1974 r., a święcenia kapłańskie 15 kwietnia 1976 r. Po dwuletniej praktyce duszpasterskiej w Katowicach - Panewnikach i Opolu, wyjechał na misje do Zairu, gdzie pracował od 1979 do 1986 roku. Od 1989 r., po studiach w Instytucie Nauk i Teologii Religii w Paryżu, pracuje na misjach w Republice Środkowoafrykańskiej. Ostatnio pełnił posługę w domu formacyjnym w Bangui-Bimbo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.