Na wschodzie Ukrainy trwają walki między ukraińskimi siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami wspieranymi przez wojska rosyjskie. UE przygotowuje nowe sankcje wobec Rosji. Prezydent Obama przybywa do Estonii demonstrując wsparcie dla wschodniej flanki NATO.
Zacięte walki na wschodzie i południowym wschodzie Ukrainy przybierają niekorzystny obrót dla ukraińskich wojsk rządowych, które zaczynają tracić opanowane poprzednio tereny. Według rzecznika ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrija Łysenki wojska rosyjskie wzmacniają swoje pozycje w Donbasie, przybywa tam wciąż ciężki sprzęt i ludzie.
Sekretarz generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland oświadczył, że Ukraina zetknęła się z otwartym naruszeniem jej jedności terytorialnej. Sytuacja w tym kraju - dodał - jest wynikiem słabości instytucji europejskich. Ukraińscy politolodzy podkreślają, że wobec otwartej już rosyjskiej agresji na Ukrainę Kijów oczekuje, że na szczycie NATO w walijskim Newport zapadną decyzje o przekazaniu Ukrainie wojskowego sprzętu obronnego oraz o istotnym wzmocnieniu współpracy z Sojuszem.
W Brukseli trwają prace nad nowymi sankcjami sektorowymi UE wobec Rosji. Według szefowej włoskiej dyplomacji Komisja Europejska ma przedstawić ambasadorom krajów UE propozycje dotyczące wprowadzenia nowych sankcji, a do piątku UE powinna podjąć decyzje. Ze wstępnych propozycji KE wynika, że UE rozważa m.in. ograniczenie dostępu do swych rynków kapitałowych dla rosyjskich firm państwowych z sektora obronnego i naftowego.
Prezydent USA Barack Obama przybywa w środę rano z oficjalną wizytą do Estonii, tuż przed szczytem NATO w Walii, podczas którego przywódcy mają wypracować odpowiedź Sojuszu na agresję Rosji na Ukrainie. Oczekuje się, że amerykański przywódca zapewni kraje bałtyckie o gwarancjach bezpieczeństwa USA i NATO. Premier Estonii Taavi Roivas oświadczył we wtorek, że NATO potrzebuje wyraźnej i widocznej obecności w Europie Wschodniej, by odstraszyć rosyjską agresję a państwa członkowskie Sojuszu muszą zwiększyć wydatki wojskowe po latach ich redukowania.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.