Co najmniej 200 ukraińskich wojskowych zginęło w tzw. kotle pod Iłowajskiem, miastem na wschodzie kraju, otoczonym pod koniec sierpnia przez separatystów i oddziały armii Federacji Rosyjskiej - oświadczył w środę Prokurator Generalny Ukrainy Witalij Jarema.
"Zginęło tam nie mniej niż 200 ludzi" - powiedział Jarema na konferencji prasowej w Kijowie.
Prokurator poinformował, że w związku z tragedią w Iłowajsku prokuratorzy wojskowi prowadzą obecnie przesłuchania członków dowództwa sił zbrojnych. "Badają oni, czy doszło do niej w wyniku rosyjskiej agresji, czy też w efekcie błędnych decyzji dowódców" - dodał Jarema.
W ubiegłym tygodniu ukraiński parlament powołał komisję śledczą do zbadania wydarzeń w Iłowajsku, gdzie żołnierze sił rządowych przez kilka dni wyrywali się z okrążenia rebeliantów i armii rosyjskiej.
Wcześniej ukraiński generał rezerwy i szef Centrum Wymiany Jeńców w Kijowie Wołodymyr Ruban informował, że m.in. po walkach pod Iłowajskiem do niewoli trafiło aż 680 ukraińskich wojskowych.
Siły ukraińskie w Iłowajsku zostały okrążone przez prorosyjskich rebeliantów i wojska Federacji Rosyjskiej. Kilka ochotniczych batalionów zdołało wyrwać się z kotła, jednak poniosły one ogromne straty. Władze nie ujawniały dotychczas ich wielkości i mówiły, że dane na temat zabitych i rannych zostaną opublikowane po zakończeniu operacji antyterrorystycznej.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.