Polska pokonała Brazylię w dramatycznym meczu podczas siatkarskiego mundialu. W Łodzi padł wynik 3:2.
Pierwszy set układał się najpierw pod dyktando Canarinhos, którzy w pewnym momencie prowadzili nawet 5 punktami. Potem jednak świetnie zafunkcjonował polski blok i ostatecznie nasza drużyna wygrała do 22. Drugi i trzeci set padły łupem Brazylijczyków. Dominowali zwłaszcza w trzeciej partii, którą wygrali do 14. Felipe Fonteles wprost szalał na parkiecie. Polacy wrócili jednak do gry w secie czwartym. Wygrali go pewnie i doprowadzili do tie-breaka. Znakomite spotkanie rozgrywał po naszej stronie zwłaszcza atakujący Mariusz Wlazły. Dobrą zmianę środkowemu Piotrowi Nowakowskiemu dał też Marcin Możdżonek. Nasz kontuzjowany kapitan Michał Winiarski dał radę zagrać jedynie w pierwszym secie. Marny - podobnie jak w poprzednich meczach tych mistrzostw - był poziom sędziowania.
W tie-breaku Polacy wygrywali już 7:2. Niestety, później było już 8:8, 9:9, potem 14:14... Zabrzmiała "Pieśń o Małym Rycerzu". Polacy mieli dwa meczbole - i drugi wygrali! Nasi siatkarze pokonali wciąż jeszcze aktualnych mistrzów świata! Teraz czeka ich drugi mecz - we czwartek z Rosjanami, ale znakomite zwycięstwo nad niepokonanymi dotąd w tym turnieju Brazylijczykami bardzo przybliżyło naszą reprezentację do półfinału.
Po meczu powiedzieli:
Marcin Możdżonek (środkowy reprezentacji Polski): "To był jeden z tych bardziej emocjonujących meczów. Znowu mieliśmy wszystko – dobrą grę przeplataną złą, ciekawe zwroty akcji, pełno nerwów, ciekawych zagrań, dobrej siatkówki i walki pod siatką – także na słowa. Było wszystko.
- Trzeci set w ogóle nam się nie ułożył, a Brazylijczykom wychodziło wszystko. Nie mieliśmy żadnych szans. Nie mogliśmy ich zatrzymać. Potem jednak zmieniliśmy nasze nastawienie, uprościliśmy sposób gry, zaczęliśmy inaczej serwować i to przyniosło efekt.
- Nie mielibyśmy pretensji do Michała Kubiaka za czerwoną kartkę i w konsekwencji stratę punktu, gdybyśmy przegrali. Mecz był tak pełen emocji, że aż iskrzyło w powietrzu między obiema drużynami. Prędzej czy później to musiało się wydarzyć. Na szczęście ostatecznie wygraliśmy to spotkanie.
- Chyba trochę będziemy kibicować w środę Rosji. To na pewno zamknęłoby już całą sprawę i ze spokojem moglibyśmy podejść do czwartkowego spotkania. Byłoby miło, gdybyśmy mieli pewny awans do półfinału już w środę, ale jak znam Brazylijczyków, zagrają swój najlepszy mecz w tych mistrzostwach świata".
Mariusz Wlazły (atakujący reprezentacji Polski): "Nawet nie wiedziałem, że musieliśmy na zwycięstwo nad Brazylią w mistrzostwach świata czekać 44 lata. Zmęczenie w nas jest już duże, jak pewnie dojedziemy do hotelu, to będzie nas wszystko bolało – ręce, nogi… Tańczyliśmy po efektownych akcjach, ale to było spontaniczne, nie planowaliśmy tego".
Dawid Konarski (atakujący reprezentacji Polski): "Jesteśmy w decydującej fazie, która może sprawić, że awansujemy do półfinału. To zwycięstwo nas przybliża. Trochę nerwów nas i kibiców to kosztowało, ale taka jest siatkówka i myślę, że dzięki temu więcej ludzi będzie nas oglądać. Kluczem do zwycięstwa były przyjęcie i zagrywka. Nikt Ameryki takimi stwierdzeniami nie odkrył. Jeśli te elementy w danym zespole funkcjonują, to wówczas gra się łatwo i przyjemnie. Zwłaszcza w tie-breaku serwis nam siedział i znacznie utrudniliśmy zadanie rywalom.
- W takich meczach napięcie jest bardzo duże. Wszyscy doskonale wiemy, o co gramy. Dlatego takie dyskusje pod siatką są czymś normalnym. Trzeba zawsze iść na całego i jeśli ktoś ma coś do powiedzenia, to nie będziemy też spuszczać głów, tylko należy odpowiedzieć".
Rafał Buszek (przyjmujący reprezentacji Polski): "Takie mecze są zawsze bardzo trudne, ale przed taką publicznością gra się znacznie łatwiej. Cieszę się, że udało się wygrać, bo to było nerwowe spotkanie. Parę oczywiście emocji nie było potrzebnych. To szczególny dla nas dzień, bo dziewiąta rocznica śmierci Arka Gołasia i to dla niego prezent – wygrana z wielką Brazylią. To zwycięstwo w takiej sytuacji smakuje podwójnie. Na pewno będziemy oglądać mecz Rosja - Brazylia, ale niech wygra po prostu lepszy".
„Brazylia przegrała w polskim kotle i skomplikowała sobie sytuację w mistrzostwach świata” – napisał brazylijski portal uol.com.br. Doceniono zaangażowanie kibiców gospodarzy w doping.
„Polski kocioł wytworzony w Atlas Arenie w Łodzi utrudnił Brazylijczykom byt w mundialu. Teraz reprezentacja musi pokonać Rosję, i to najlepiej 3:0 lub 3:1, w przeciwnym razie będzie musiała liczyć na korzystne rozstrzygnięcie meczu Polska - Rosja” – podsumowano.
Biało-czerwoni po emocjonującym spotkaniu wygrali 3:2 (25:22, 22:25, 14:25, 25:18, 17:15). Najpopularniejszy portal w kraju podkreślił znaczenie polskiej publiczności dla wyniku spotkania.
„Niezwykle zaangażowani w doping fani śpiewali i krzyczeli przez cały mecz. Buczeli na serwujących Canarinhos, a każdy punkt dla biało-czerwonych wywoływał ogłuszający hałas. Była muzyka, flagi, maskotki, cheerleaderki…” – napisał dziennikarz obserwujący mecz na żywo.
To pierwsza przegrana brazylijskiej ekipy w tym mundialu.
„Po pierwszych dwóch rundach Canarinhos byli jedynym zespołem, który odniósł komplet zwycięstw. To wszystko na nic, bo w tym trójkącie w final six punkty liczą się od nowa. Dlatego smak tej porażki jest niezwykle gorzki” – podkreślono.
„Przegrana przyszła w kontrowersyjnych okolicznościach. Przy stanie 15:16 w tie-breaku sędzia przyznał punkt Brazylijczykom, ale potem zmienił decyzję, wskazując na błąd Sidao. Cały zespół i sztab protestował. Minęło sporo czasu, zanim obie ekipy opuściły plac gry” – opisano w relacji.
Z kolei portal lancenet.com.br uważa, że ważnym czynnikiem był brak kontuzjowanego Murilo.
„Brazylijczycy nie poradzili sobie z jego brakiem i rozpoczęli rywalizację w grupie śmierci od porażki. Murilo prawdopodobnie nie zagra pewnie również z Rosją” – poinformowano.
Szkoleniowiec Bernardo Rezende i kapitan zespołu rywali Bruno Rezende nie przyszli na spotkanie z dziennikarzami, argumentując, że muszą przygotowywać się do środowego pojedynku ze "Sborną". Rezende pokazał środkowy palec Tomaszowi Gorazdowskiemu z Polskiego Radia, gdy ten poprosił o kilka słów pomeczowego komentarza.
Biało-czerwoni zakończyli efektowną serię przeciwników w tegorocznym mundialu. Zespół prowadzony przez Rezende wygrał wcześniej wszystkie dziewięć meczów i do wtorku był jedyną niepokonaną drużyną w turnieju (ostatnią ekipą, która przez całe MŚ przeszła bez porażki był w 1982 roku Związek Radziecki).
Polacy zakończyli również tego dnia dobrą passę Brazylijczyków w spotkaniach tych zespołów podczas MŚ. Był to ósmy taki pojedynek. Trzy pierwsze wygrali gospodarze trwającej obecnie imprezy, ale w czterech kolejnych triumfowali Canarinhos, za każdym razem 3:0 (jedną z tych konfrontacji był finał w 2006 roku).
W tym roku rywalizowały w jednej grupie Ligi Światowej - każda z ekip wygrała dwa spotkania, ale do turnieju finałowego zakwalifikowali się tylko zawodnicy z Ameryki Południowej.
Podopieczni Antigi udowodnili, że stają się specjalistami od zwycięstw w tie-breakach. W pięciu setach rozstrzygnęli na swoją korzyść również dwa poprzednie pojedynki - z Iranem i Francją w drugiej rundzie. Trzy takie spotkania w MŚ Polacy wygrali wcześniej tylko raz - w 1974 roku, gdy sięgnęli po złoto.
Polscy kibice liczą, że ich ulubieńcy będą pierwszym od 48 lat gospodarzem siatkarskiego mundialu, który wygra turniej. W 1966 roku udało się to Czechosłowacji.
Zadowoleni mogą być również francuscy fani - ich drużyna narodowa wypunktowała w Katowicach Niemców i ma duże szanse na pierwszy od 12 lat awans do półfinału MŚ. Zespoły te po raz piąty miały okazję zmierzyć się w imprezie tej rangi i po raz trzeci lepsi okazali się "Trójkolorowi". W tym roku z kolei rywalizowały w LŚ i zespół Laurenta Tillie wygrał trzy z czterech meczów.
Nasza sonda: Które miejsce zajmie Polska na siatkarskim mundialu?
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.