Głębokie na ok. 1,7 m rozlewisko spowolniło prace ratowników poszukujących górnika zaginionego w katastrofie w kopalni Mysłowice -Wesoła - poinformował w poniedziałek rano sztab akcji. Konieczne jest przynajmniej częściowe odpompowanie wody.
Jak poinformował podczas porannej konferencji prasowej w Mysłowicach kierownik działu energomechanicznego w kopalni Grzegorz Standziak, w ostatnich godzinach ratownikom udało się zbliżyć do miejsca, gdzie spodziewają się znaleźć 42-letniego kombajnistę. Według ich szacunków dzieli ich od niego jeszcze ok. 170 m.
"Ratownicy napotkali jednak na rozlewisko. W tej chwili trwa transport specjalnych pomp, które mogą w takich skrajnych warunkach pracować i są bezpieczne dla ratowników. Przygotowujemy też rurociągi i jak tylko pompy dotrą na miejsce, będziemy je podłączać i pompować" - powiedział Standziak.
Prowadzący akcję szacują, że w rozlewisku może być ok. 700 m sześciennych wody, a pomiary wskazują, że w najgłębszym miejscu może być nawet 1,7 m wody. "Musimy tę wodę wypompować przynajmniej do 70 cm, żeby myśleć o przejściu dalej. Ile może potrwać, trudno powiedzieć" - mówił Grzegorz Standziak.
Posuwając się w chodniku ratownicy cały czas budują lutniociąg dostarczający świeże powietrze oraz linię chromatograficzną, za pomocą której badają skład atmosfery kopalnianej. To konieczne ze względu na duże zagrożenie wybuchem. Według Standziaka, w tej chwili sytuacja w tym zakresie jest stabilna - stężenia wybuchowe nie występują.
Poprawiła się, ponieważ w sobotę po południu zamknięto tamę przeciwwybuchową, odcinając dopływ powietrza do ściany oraz rozpoczęto podawanie tam azotu. Równocześnie cały czas tłoczone jest powietrze do lutni, w której może znajdować się zaginiony pracownik.
W poniedziałek wieczorem minie tydzień od katastrofy w mysłowickiej kopalni. Na poziomie 665 m doszło prawdopodobnie do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło do szpitali. Jednego z górników, 42-letniego kombajnisty, dotąd nie odnaleziono.
Najciężej poszkodowani górnicy są leczeni w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. W placówce przebywa ich obecnie 21. Jak poinformował w poniedziałek rano lekarz dyżurny, stan chorych od niedzieli znacząco się nie zmienił.
Siedmiu górników przebywało w niedzielę na oddziale intensywnej terapii. Trzech z nich jest w stanie krytycznym. Czterech innych leczonych w oddziale intensywnej opieki medycznej jest w stabilnym stanie, u jednego z nich stwierdzono niewielką poprawę. Pozostali górnicy są leczeni w oddziale chirurgii, ich stan jest stabilny, a życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.