Zarządowi Transportu Miejskiego coraz mniej podoba się Robert Chilmończyk, kierowca autobusu, który nie przestaje żartować.
– Ledwo panią dogoniłem – głos kierowcy wita w drzwiach autobusu dziewczynę, po tym jak ostatnie sto metrów do przystanku jechał prawie równo z nią. Uśmiechnęła się tylko, nie mogąc złapać tchu. Była prawie pewna, że nie zdąży. – Czemu miałbym nie zaczekać? Te 30 sekund dłużej mnie nie zbawi, ale kogoś innego może – mówi Robert Chilmończyk, najweselszy kierowca w Warszawie. Ktoś, kto choć raz jechał z nim na Woli, Bielanach czy ostatnio na Pradze, długo nie przestaje się śmiać.
Kiedy rok temu założył profil na Facebooku, jeden z pierwszych wpisów zamieścił jakiś mężczyzna, który dziękował za to, że Robert Chilmończyk przez okno autobusu pokazał jego żonie tabliczkę z napisem: „Uśmiechnij się”. Dobry nastrój udziela się bowiem nie tylko pasażerom, ale także ich rodzinom i przyjaciołom, kiedy opowiadają o tym, jakim jechali autobusem. – Wszyscy są czy muszę liczyć? – pyta przez mikrofon zaskoczonych pasażerów, ruszając na Pragę. – Witam wszystkich, proszę się rozgościć, chętnie podwiozę do domu – zagaduje, wjeżdżając w Al. Solidarności. Na pętli żartował z młodej kobiety, która paliła papierosa. – Ale pani wie, że palaczy tą linią nie wozimy? – zapytał. – Ale to ostatni, już jutro rzucam – zarzeka się niespeszona. Po ruszeniu kierowca przez głośniki ciągnie wątek: – Niektórzy z naszych pasażerów mają cudowny uśmiech, mimo palenia. Trzymam panią za słowo z tym rzucaniem – mówi przed pierwszym przystankiem. – A oto kolejna grupka miejscowej młodzieży do zabrania, witam serdecznie. Wysiadającym dziękujemy za wspólną podróż, dobrego wieczoru.
Robert Chilmończyk jeździ warszawskim autobusami od dwóch lat. W zasadzie tylko na kilku liniach, ale już ma swoich stałych fanów. Jego społecznościowy profil polubiło ponad 37 tys. osób. To dla nich publikuje regularnie trasy, na których można go spotkać w danym miesiącu. Zagaduje podróżnych: „Witamy na pokładzie Boeinga 156. Zaraz podamy chipsy, paluszki i piwo. Pan w zielonej kurtce co sobie życzy?”. Albo: „Coście tacy smutni, jakbyście do pracy jechali?”.
– Dobro zawsze powraca, choć dla mnie największą nagrodą jest uśmiech tych, których wożę. Ludziom i tak jest ciężko – mówi radosny kierowca. – Każdy przecież dźwiga jakiś krzyż. A optymizm pomaga w najtrudniejszych chwilach. I zaraża innych - dodaje Robert Chilmończyk.
Pojawiły się już jednak informacje, że nie wszyscy pasażerowie są zadowoleni z jego zachowania. Kilku osobom nie spodobały się żarty, które opowiadał. Przewoźnik upomniał więc wesołego kierowcę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.