Papież Franciszek mówił o tym w rozważaniu przed południową modlitwą maryjną okresu wielkanocnego.
Pielgrzymom z całego świata, przybyłym na plac św. Piotra, wskazał przykład Dobrego Pasterza, który oddał swe życie za owce. Ojciec Święty podkreślił, że jest to najwyższy wyraz miłości jaką Bóg obdarzył człowieka.
„W otwartej opozycji do fałszywych pasterzy, Jezus przedstawia się jako jedyny i prawdziwy pasterz ludu. Zły pasterz myśli o sobie i wyzyskuje owce; dobry pasterz myśli o owcach i oddaje za nie samego siebie. W odróżnieniu od najemnika, Chrystus-Pasterz jest zatroskanym przewodnikiem, który uczestniczy w życiu swej owczarni, nie szuka swoich korzyści, nie ma innych ambicji niż tylko prowadzenie, pielęgnowanie i chronienie swoich owiec. A to wszystko za najwyższą cenę, za ofiarę własnego życia – mówił Franciszek. - W postaci Jezusa, Dobrego Pasterza, kontemplujemy Opatrzność Bożą, ojcowską troskę o każdego z nas. Nie zostawia nas samymi. Konsekwencją tej kontemplacji Jezusa prawdziwego i dobrego Pasterza jest okrzyk głębokiego podziwu, jaki znajdujemy w drugim czytaniu dzisiejszej liturgii: «Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec...». To naprawdę miłość zaskakująca i tajemnicza, ponieważ dając nam Jezusa jako pasterza, który poświęcił swoje życie za nas, Ojciec dał nam to wszystko, co największe i najwartościowsze mógł nam dać! Jest to miłość najwznioślejsza i najczystsza, ponieważ nie jest motywowana żadną koniecznością, nie jest uzależniona od żadnych kalkulacji, nie jest zależna od jakiegoś interesownego pragnienia wymiany. Wobec tej miłości Boga odczuwamy ogromną radość i otwieramy się na wdzięczność, za to, co darmo otrzymaliśmy”.
Papież podkreślił, że nie wystarczy tylko podziwiać Dobrego Pasterza i Mu dziękować, trzeba Go także naśladować. „Zwłaszcza ci, którzy mają w Kościele misję prowadzenia - księża, biskupi, papieże - są wezwani do tego, by nie przyjmować mentalności menadżera, ale sługi, na wzór Jezusa, który ogołacając samego siebie zbawił nas swoim miłosierdziem” – podkreślił Ojciec Święty.
Na zakończenie południowej modlitwy maryjnej Regina caeli Papież przypomniał, że dziś w Kanadzie wynoszona do chwały ołtarzy jest s. Marie-Élisabeth Turgeon, współzałożycielka Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej od Różańca Świętego. „Ta wzorowa zakonnica była oddana modlitwie, nauczaniu w niewielkich ośrodkach swej diecezji oraz dziełom miłosierdzia” – mówił Franciszek dziękując Bogu za przykład jej życia konsekrowanego i zaangażowania w służbie bliźnim.
Bł. Marie-Élisabeth urodziła się w 1840 r. w Kanadzie, jako jedno z 9 dzieci w bardzo pobożnej rodzinie rolnika. Sama od najmłodszych lat regularnie chodziła do kościoła, gdzie nie tylko uczestniczyła we Mszy św., ale także spędzała wiele czasu na adoracji Najświętszego Sakramentu. Od najmłodszych lat czuła w sobie powołanie zakonne, ale musiała czasowo z niego zrezygnować, gdyż niespodziewanie zmarł jej ojciec, gdy miała 15 lat, co zmieniło wiele jej planów. Pracowała jako nauczycielka i katechetka w różnych parafiach i szkołach, prowadziła też bezpłatnie lekcje dla najuboższych. W 1875 r. wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr od Małych Szkół, które przygotowywało wykwalifikowane nauczycielki i wychowawczynie dla szkół przy parafiach diecezji. 12 września 1879 r. złożyła śluby zakonne i tego samego dnia została pierwszą przełożoną generalną tej wspólnoty, która w 1891, głównie w wyniku jej działań, zmieniła nazwę na Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej od Różańca Świętego. Aż do swej przedwczesnej śmierci w 1881 r. troszczyła się niezmordowanie o rozwój swego dzieła i o jakość kadr i instytucji oświatowych w diecezji. Mimo słabego zdrowia, ale odznaczając się żywą inteligencją, potrafiła założyć kilkanaście szkół, stojących na wysokim poziomie, do których mogły uczęszczać także dzieci z najbiedniejszych rodzin.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.