To już 25. piesza pielgrzymka z Zaolzia. Przekroczyła polsko-czeską granicę i idzie do Matki. Na Jasną Górę dojdą w czwartek 23 lipca po przejściu około 162 kilometrów.
Są szczególnymi pielgrzymami częstochowskimi: na drodze swej wędrówki do Maryi muszą przekroczyć granicę państwa. - Choć dziś się jej już prawie nie zauważa, w początkach tego pielgrzymowania było to wielkie przeżycie - podkreślają ci z najdłuższym stażem.
Na Jasnej Górze spotkają się z uczestnikami pozostałych zaolziańskich pielgrzymek: rowerowej, motocyklowej i autokarowej, którzy wyjadą w najbliższych dniach ich śladem. Wśród pieszych pielgrzymów w Czeskim Cieszynie są też grupy z Jabłonkowa i Karwiny, które na miejsce wymarszu też przyszły na piechotę, pokonując dodatkowych ponad 20 kilometrów.
W Czeskim Cieszynie rozpoczęli jak zawsze: od Eucharystii w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa i modlitwy przed obrazem MB Częstochowskiej, którą zaprosili do tej świątyni parę lat temu. Dziś często proszą tu Maryję o orędownictwo. Nie zapominają o wstawiennictwie św. Jana Pawła II, którego dar: papieski różaniec dla pielgrzymów z Zaolzia - umieszczony jest pod obrazem.
- Człowiek wędrow
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Pielgrzymi na granicznym moście nad Olzą
ać może bez celu. My znamy cel: idziemy do domu Ojca. Naszym celem jest szczęście wieczne. Tam już się znajduje Matka Boża i wielu tych, którzy nas wyprzedzili w drodze. Ważne, byśmy wyruszyli za Panem Jezusem - przypominał pielgrzymom o. Józef Goryl OFMConv, pochodzący z niedalekiej Wędryni. - Wyruszamy w pielgrzymkę, aby polecać Panu Bogu nasze sprawy i prośby innych, nie zapominając o naszej parafii
Na zakończenie Eucharystii pielgrzymi otrzymali pielgrzymie chusty, które również miały za zadanie przypominać pątnikom i napotykanym w drodze przechodniom o celu tego pielgrzymowania. Przypomina o nim umieszczone na chustach hasło pielgrzymki: "Wielbi dusza moja Pana!".
- Idziemy już 25. raz i bardzo się cieszymy, że to już tyle lat ma nasze wędrowanie do Matki Bożej, a przez Nią do Pana Jezusa - mówią Jadwiga i Franciszek Frankowie z Czeskiego Cieszyna, inicjatorzy i organizatorzy tych pielgrzymek.
- Niedawno dziękowaliśmy Bogu za 50 lat naszego małżeństwa. Z tego połowa to zarazem czas naszego pielgrzymowania do Pani Jasnogórskiej - mówi wzruszona pani Jadwiga.I przypomina, że ich rodzina pielgrzymowała na Jasną Górę jeszcze w latach 80., gdy przedostanie się przez granicę było bardzo trudne.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Jadwiga Franek z Czeskiego Cieszyna, od 25 lat zajmuje się organizacją tej pielgrzymki
- Ale różnymi sposobami to organizowaliśmy i dołączaliśmy do pieszej pielgrzymki, która szła z Krakowa. Szliśmy tak pięć razy. Kiedy tylko runął berliński mur i granice było już łatwiej przekraczać, od razu zainicjowaliśmy pielgrzymowanie stąd...- wspomina.
Są wśród pielgrzymów Polacy z obu stron Olzy, są też, choć rzadziej, i Czesi. - Po latach i ta granica wydaje się mniej widoczna, łatwiejsza do przekroczenia. To dobry znak - podsumowuje o. Józef Goryl.
Wśród najmłodszych pielgrzymów nie zabrakło i w tym roku 4-letniej Paulinki Kotowicz z Puńcowa, która pielgrzymuje z mamą. Najpierw na paluszkach pokazuje, że idzie już po raz trzeci, a potem z przejęciem na pytanie, po co idzie na Jasną Górę, odpowiada krótko: - Podziękować!
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.