Wystąpienie Baracka Obamy na katolickiej uczelni z protestami w tle

Mimo protestów prezydent Barack Obama wystąpił na katolickim uniwersytecie Notre Dame. Wygłosił mowę podczas uroczystości wręczenia dyplomów ukończenia studiów absolwentom uczelni. Władze uniwersytetu przyznały mu również doktorat honoris causa.

Protestowali przede wszystkim katolicy i hierarchia kościelna. Miejscowy ordynariusz bp John d’Arcy zbojkotował uroczystość. Kard. Francis George, przewodniczący Konferencji Episkopatu USA ostro skomentował: „Notre Dame chyba nie rozumie, co to znaczy być katolikiem”. Kontrowersje wynikają z poglądów amerykańskiego prezydenta na problem aborcji. Jest on zwolennikiem prawa do aborcji. Podczas swojego przemówienia Obama ostrożnie dobierał słowa. Całe wystąpienie miało pojednawczy ton. Prezydent zwrócił uwagę, że na pewnym poziomie dyskusji porozumienie między zwolennikami i przeciwnikami aborcji jest niemożliwe. Trzeba jednak próbować znaleźć wspólne elementy np. poprzez poszukiwanie sposobów na zmniejszenie liczby kobiet chcących poddać się aborcji. Prezydent przekonywał, że trzeba zmniejszyć liczbę niechcianych ciąż, ułatwić adopcję, wspierać i opiekować się ciężarnymi kobietami. Samo wystąpienie Baracka Obamy przebiegało dość spokojnie. Jedynie cztery protestujące osoby zostały usunięte. Studenci i pracownicy naukowi dobrze przyjęli prezydenta. Zresztą z analizy listów napływających do miejscowej gazetki uniwersyteckiej wynikało, że prawie trzy czwarte studentów popierają zaproszenie Baracka Obamy do Notre Dame. Także „rektor John Jenkins, jak mówili jego współpracownicy, "nie żałuje zaproszenia, bo wysłał je w zgodzie ze swym sumieniem", a "ono nie oznacza, że uczelnia musi zgadzać się z wszystkimi poglądami zaproszonego"” – pisze „Gazeta Wyborcza”. Przeciwnicy wystąpienia Baracka Obamy na uniwersytecie Notre Dame od tygodnia organizowali pikiety. Domagali się wycofania zaproszenia. Pod listem protestacyjnym w tej sprawie podpisało się prawie 400 tys. osób. Interesujące jest, że cała sytuacja rozgrywa się w czasie, kiedy zmieniają się poglądy Amerykanów w kwestii aborcji. Według instytutu Gallupa po raz pierwszy od 20 lat więcej Amerykanów opowiada się "za życiem" (51 proc.) niż "za wolnością wyboru" (42 proc.) – czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Sondaż przeprowadzony przez ośrodek Pew wskazuje podobną tendencję. Za aborcją na życzenie lub z niewielkimi ograniczeniami jest 46 proc., a za całkowitym zakazem lub przyzwoleniem w wyjątkowych wypadkach (jak w Polsce) - 44. Jeszcze pięć lat temu przewaga tej pierwszej grupy była bardzo wyraźna – zauważa „Gazeta Wyborcza”.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Piątek
rano
10°C Piątek
dzień
10°C Piątek
wieczór
8°C Sobota
noc
wiecej »