Nepal usiłuje się otrząsnąć po zamachu z 23 maja w katolickiej katedrze w Katmandu.
Zginęły w nim dwie osoby, a 12 zostało rannych, w tym dwie ciężko. Do zamachu przyznało się hinduistyczne ugrupowanie Armia Obrony Nepalu, to samo, które w ubiegłym roku zamordowało katolickiego księdza na wschodzie kraju. Wczoraj do katedry przybył nowy premier Madhav Kumar. Wraz z przedstawicielami różnych partii politycznych był obecny na Eucharystii za ofiary zamachu. Mszę sprawował ks. Shilas Bogati. 23 maja przewodniczył on liturgii, w czasie której doszło do zamachu. Poczynania terrorystów nazwał przejawem tchórzostwa. „W Nepalu istnieje długa tradycja dobrych, zgodnych relacji między różnymi religiami – podkreślił kapłan. – Ktoś chce to naruszyć”. Ze swej strony premier Kumar zapowiedział ukaranie winnych. Wyjaśnieniem sprawy zajmie się specjalna komisja powołana przez ministra spraw wewnętrznych. Do wzmożonej ochrony mniejszości religijnych wezwali szefa rządu zwierzchnicy różnych Kościołów i wspólnot. Zaś na niedzielę 31 maja zwołali oni marsz w Katmandu, który ma uwrażliwić społeczeństwo na trudną sytuację chrześcijan. Do udziału w nim zaprosili przedstawicieli wszystkich religii.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.