Waszyngton:: Pierwsza eutanazja "na życzenie"

U Lindy Fleming zdiagnozowano miesiąc temu raka trzustki będącego w czwartym stadium rozwoju. Lekarze powiedzieli wówczas pacjentce, że jest w stanie "aktywnego umierania" - napisał "New York Times". Chora na raka trzustki Linda Fleming, którą lekarze poinformowali, iż jest w stanie "aktywnego umierania" w uzasadnieniu swej decyzji mówiła dla "New York Times": - Jestem bardzo uduchowioną osobą i było dla mnie bardzo ważne, aby być świadomą, mieć jasny sposób myślenia i być przygotowaną na nadchodzącą śmierć. Bardzo silne środki przeciwbólowe uniemożliwiają zachowanie jasnego stanu umysłu, który chciałam zachować w chwili mojej śmierci. Waszyngton to drugi po Oregonie stan, w którym zalegalizowano eutanazję na życzenie. W listopadowym referendum opowiedziało się za tą praktyką 58 proc. głosujących. Przeciw było 42 procent. W stanie Oregon w 2008 roku na eutanazje zdecydowało się 401 osób. Kilka innych, które otrzymały od lekarza receptę na środki uśmiercające, ostatecznie z niej nie skorzystało. Krytycy nowej ustawy obawiają się, że dzięki niej lekarze będą wystawiać recepty osobom chorym i samotnym, lub tym, którzy nie chcą być obciążeniem dla swoich rodzin. Słuszność tej tezy można potwierdzić na przykładzie pani Fleming - czytamy w "Naszym Dzienniku" - która była rozwódką, a w 2007 roku ogłosiła bankructwo. Robb Miller - dyrektor waszyngtońskiej pro-eutanazyjnej organizacji "Współczucie i Wybór", w rozmowie z "New York Times" ujawnia, że były mąż i dwoje dzieci pani Fleming "byli zaangażowani i wspierali jej wybór".