Od czerwca demonstrują tysiące wiernych i przywódcy katoliccy oraz buddyjscy przeciw prezydentowi Lee Myung-bakowi i rządowi Korei Płd. Oskarżają władze, że nie interesują się biednymi i środowiskiem naturalnym oraz że łamią prawa człowieka.
Na początku tego miesiąca 124 intelektualistów i nauczycieli akademickich w specjalnym oświadczeniu zwróciło uwagę na „cofanie się demokracji oraz wolności i niezależności prasy” w kraju. 15 czerwca około 1,2 tysiąca mnichów buddyjskich z zakonu Chogye – najbardziej rozpowszechnionego nurtu tej religii w Korei – podpisało petycję krytykującą politykę prezydenta. Polityka ta jest stronnicza, „zdradza poza tym oznaki wykolejenia się demokracji” – powiedział przywódca tego odłamu, mnich Hyon Gak. Zażądał ponadto oficjalnych przeprosin od prezydenta Lee za dochodzenie, jakie wszczął on przeciw zmarłemu szefowi państwa Roh Moo-hyunowi. Według Hyona zarzuty te miały charakter polityczny i doprowadziły do samobójstwa byłego prezydenta (23 maja br.). Inna petycja, podpisana przez ponad 600 mnichów domaga się powstrzymania prac nad projektem rozwoju czterech największych rzek kraju, gdyż – zdaniem protestujących – zagrażają one środowisku naturalnemu. Sygnatariusze petycji zapowiedzieli, że 1 lipca zorganizują masowy protest w świątyni Tongdo w prowincji Gyeongsang Południowy. Mnisi zwrócili uwagę, że liczba tych, którzy podpisali protestacyjne podania do władz, jest wyższa od liczby sygnatariuszy odezwy przeciw reżymowi wojskowemu w 1987, która zapoczątkowała wtedy demokratyczne przemiany w kraju. W tym samym dniu ponad tysiąc księży katolickich wzięło udział w otwartym spotkaniu dyskusyjnym na temat bieżących problemów kraju. Odbyło się ono w katedrze Myeong Dong z inicjatywy Stowarzyszenia Kapłanów Katolickich na rzecz Sprawiedliwości (CPAJ). Organizacja ta powstała w latach siedemdziesiątych XX wieku i skupia duchownych ze wszystkich diecezji południowokoreańskich. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych odegrała wielką rolę w upadku reżymów wojskowych. Księża oskarżyli administrację prezydenta Lee, że „ma oczy i uszy zamknięte” na potrzeby ludności, a zwłaszcza na pragnienie pojednania z Północą. Jak dotychczas wspólnota protestancka kraju nie wypowiedziała się przeciw Lee, który sam należy do jednego z wyznań ewangelikalnych. Ale jutro co najmniej tysiąc pastorów ogłosi deklarację, w której żądają od głowy państwa, aby otaczał opieką ubogich, troszczył się o prawa człowieka i o środowisko. Pastorzy ogłosili ponadto ogólnokrajową kampanię modlitw za kraj.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.