Dlaczego sięgamy pamięcią do wydarzeń sprzed tysiąca lat? Po co je wspominamy i przeżywamy? Co mają nam one jeszcze do powiedzenia? W czym mogą nam pomóc? - pytał w trakcie obchodów tysiąclecia śmierci św. Brunona kard. Stanisław Dziwisz.
Biuro Prasowe Episkopatu podaje pełny tekst homilii: [Ewangelia: Mt 5, 13-16] Bracia i Siostry, Drodzy młodzi Przyjaciele! 1. Naszemu dzisiejszemu spotkaniu i wspólnej modlitwie towarzyszą Krzyż i Paschał. To dwa symbole naszej wiary w Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana. To On nas dzisiaj zgromadził. To On stoi pośród nas. Powiedział bowiem: „gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” Mt 18, 20). A przecież jest nas znacznie więcej! Wszyscy razem stanowimy wielką wspólnotę uczniów niezrównanego Mistrza z Nazaretu. Ta wspólnota obejmuje wszystkie kontynenty i narody. Przywożę wam serdeczne pozdrowienia z Krakowa, miasta św. Stanisława, Biskupa i Męczennika, Patrona ładu moralnego naszej Ojczyzny. Przywożę wam pozdrowienia z miasta wielu nieprzeciętnych i świętych uczniów i uczennic Jezusa, a pośród nich świętej Jadwigi Królowej oraz świętej i prostej zakonnicy Faustyny. Przywożę wam pozdrowienia z miasta, o którym trzy lata temu Ojciec Święty Benedykt XVI powiedział na krakowskich Błoniach, że „Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem” (28 V 2006). Bardzo dziękuję waszym Pasterzom, że zaprosili mnie na wasz wielki jubileusz tysiąca lat od apostolskiej działalności i heroicznej śmierci świętego Brunona z Kwerfurtu, ojca waszej i naszej wiary. 2. Zadajmy sobie dzisiaj najprostsze pytanie. Dlaczego sięgamy pamięcią do wydarzeń sprzed tysiąca lat? Po co je wspominamy i przeżywamy? Co mają nam one jeszcze do powiedzenia? W czym mogą nam pomóc? Najpierw powtórzmy rzecz oczywistą: Kościół, do którego należymy, jest wspólnotą pamięci. Co to znaczy? To znaczy, że my wszyscy wyrastamy z głębi dziejów. Za nami są całe pokolenia chrześcijan, znanych i nieznanych. My jesteśmy tylko następnym, ale wcale nie ostatnim ogniwem rzeszy uczniów Jezusa Chrystusa. Takie spojrzenie na nasze życie pomaga nam dostrzegać nasze korzenie, nasze źródła, a jednocześnie pomaga nam uświadomić sobie naszą odpowiedzialność za dzisiejsze oblicze chrześcijaństwa i za przekazanie Dobrej Nowiny następnemu pokoleniu.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.