Słowa papieża mogą się skończyć katastrofą dla milionów ludzi - orzekło prestiżowe pismo naukowe „The Lancet" nawiązując do niedawnej wypowiedzi Benedykta XVI, że używanie prezerwatywy nie jest sposobem na rozprzestrzenianie się wirusa HIV. Przesada. Może tylko dla tysięcy. Tych, którzy czerpią zyski ze sprzedaży do Afryki wątpliwej jakości „lekarstwa".
Tupet naukowców bywa porażający. Doświadczenie uczy, że propagowanie prezerwatywy nie prowadzi do ograniczenia zakażeń wirusem HIV. Bardzo skuteczna natomiast okazuje się metoda, polegająca na promowaniu wierności jednemu partnerowi. Wypróbowana w Ugandzie, gdzie odsetek zarażonych spadł z 21% w roku 1991 do 6% w roku 2002. Dlatego i niektóre inne państwa chcą rezygnować z propagowanych przez świat zachodu metod, a przychylają się do promocji sposobu najprostszego i najbardziej oczywistego. Wbrew tym faktom niektórzy naukowcy obwiniają Benedykta XVI i Kościół katolicki o rozprzestrzenianie się epidemii. Naukowcy pracujący na co dzień z groźnymi mikrobami może i czują się bezpieczni stosując różnorakie zabezpieczenia. Zdrowy rozsądek wskazuje jednak, że lepiej bez potrzeby w takie miejsce się nie pchać. Po co w ogóle się narażać? Chyba że seks z dowolną liczbą przypadkowych partnerów uznaje się za ważny powód dla podjęcia takowego ryzyka. Pewnie jednak nie chodzi o idee. Raczej o pieniądze. Wszak sprzedaż prezerwatyw, testów na obecność wirusa HIV czy leków opóźniających jego rozwój, to przy ogromnej ilości zakażonych niezły interes. Systematyczne używanie prezerwatywy przez rok skutecznie chroni przed niechcianą ciążą w 90% przypadków. Bo prezerwatywy pękają i bywają źle używane. To informacja z jednego internetowych serwisów medycznych. Jeśli nawet 10% osób mających kontakty seksualne z nosicielami HIV zarazi się, to pomysł, że można walczyć z rozprzestrzenianiem się tej epidemii taką metodą, jest zwykłym zabobonem. Tym bardziej, że kobieta jest płodna tylko kilka dni w miesiącu i ewentualne złe użycie prezerwatywy nie musi prowadzić do zapłodnienia, a nosicielem HIV jest się 365 dni w roku. Kilka lat temu głośno było o sprawie firmy produkującej mleko w proszku i sprzedającej swoje wyroby w krajach Afryki i Azji. Okazało się, że jego używanie zwiększyło śmiertelność wśród małych dzieci. Powód był prosty: brudna woda, której używano do rozpuszczania mleka. Produkt z powodzeniem ułatwiający życie w krajach bogatych, zebrał okrutne żniwo w krajach biednych, gdzie czysta woda jest rarytasem. Producentowi żal jednak było stracić dobry rynek, więc bez skrupułów dalej reklamował swój towar. Nie wierzę, że pobudki producentów prezerwatyw są szlachetniejsze. Ignorowanie zdrowego rozsądku wyraźnie temu przeczy. Dwa dni temu czytelników Wirtualnej Polski przez kilka godzin kłuł w oczy artykuł o sensacyjnym tytule „Słowa papieża mogą skończyć się katastrofą dla milionów ludzi”. Być może gdzieś po drodze, na zasadzie głuchego telefonu, tezy naukowców z „The Lancet”, na które powoływano się w informacji, zostały wypaczone. Ale w takiej postaci doszły do polskiego czytelnika. Nie wszystkie brednie warto prostować. Te jednak padają na wyjątkowo podatny grunt wrogów Kościoła. Twierdzą, że papież ma krew na rękach. Dlatego trzeba. Koniecznie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.