O co chodzi działaczom gejowskim i ich poplecznikom? O równouprawnienie i tolerancję dla homoseksualistów, czy o radykalną zmianę modelu kultury i cywilizacji, o światopoglądową rewolucję? pyta na łamach „Rzeczpospolitej" Tomasz Terlikowski.
„Analiza sposobu działania organizacji gejowskich musi prowadzić do wniosku że celem jest zburzenie cywilizacji zachodniej zbudowanej na normach i wartościach judeochrześcijańskich, a także na pełnej akceptacji i ochronie rodziny” czytamy w „Rz”. Pierwszym krokiem było wprowadzenie do debaty publicznej terminu „orientacja seksualna”.
Terlikowski zauważa, że ” termin ten (…) zakłada bardzo konkretne poglądy moralne, czyli uznanie, że homo-, bi- i heteroseksualizm są tak samo uprawnionym sposobem uprawiania seksu i budowania relacji. (…) Wniosek z tego założenia może zaś być tylko jeden: nie ma powodów, by jedną z tych orientacji uznawać za lepszą czy bardziej pożądaną od innych.” Publicysta zwraca uwagę, iż takiego wniosku nie da się oprzeć na wynikach nauk empirycznych.
„Działacze gejowscy mają świadomość tego, że ich argumenty na poziomie naukowym są słabe, dlatego próbują zakazać prowadzenia jakichkolwiek badań mogących przynieść ustalenia niezgodne z ich oczekiwaniami. Wymuszone na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym czy Światowej Organizacji Zdrowia decyzje o wykreśleniu homoseksualizmu z listy chorób traktowane są jak objawienie, którego nikomu nie wolno podważać” czytamy.
Terlikowski podaje przykłady restrykcji wobec osób, jawnie sprzeciwiających się propagowaniu homoseksualizmu. „W wielu krajach prokuratura już się takimi sprawami zajmuje. (…) Brytyjskich dziennikarzy katolickich wysyłano na przymusowe leczenie z homofobii. (…) Niedopuszczalne jest podejmowanie leczenia homoseksualistów. (…) Hiszpański sędzia Fernando Ferrin Calamita za to, że odwlekał przyznanie parze homoseksualnej dziecka – czyli za „jawną homofobię”, jak orzekł sąd w Murcii – stracił prawo wykonywania zawodu na dwa lata”, czytamy w "Rz".
Kwestionowanie „normalności” homoseksualizmu jest zakazane także w środowiskach uniwersyteckich. Nie są np. przyznawane granty na przebadanie trwałości związków homoseksualnych „no, chyba że z góry się podkreśli, iż zamierza się dowieść, że są one szczęśliwsze i trwalsze od przestarzałych i nienowoczesnych małżeństw” pisze Terlikowski. Zdaniem publicysty „lobby gejowskie nie poprzestaje na zmianach prawnych czy prawnym wymuszaniu postaw. Dla niego o wiele istotniejsze jest, by skłonić wszystkich uczestników życia publicznego do odrzucenia zasad tradycyjnej moralności, a tych, którzy nie mają na to ochoty, wyrzucić poza nawias debaty jako homofobów”. I tak np. w szkole (brytyjskiej czy francuskiej) dzieci od przedszkola uczą się o równouprawnionych metodach zaspokajania popędu płciowego, czytamy w „Rz”.
Problemem są jedynie Kościoły (niektóre) chrześcijańskie, dlatego stają się przedmiotem ataków i żartów. „Geje i lesbijki na swoich manifestacjach coraz częściej pozwalają sobie nie tylko na epatujące homoseksualnym erotyzmem stroje, ale też na przebieranie się w habity i sutanny (także białe, papieskie) – oczywiście wyposażone w specyficzne akcesoria, takie jak tęczowe stuły czy dyndające na piersi penisy” czytamy w „Rz”.
Publicysta przytacza również przykłady agresywnych zachowań niektórych środowisk gejowskich: „W listopadzie ubiegłego roku trzydziestu gejów wtargnęło do ewangelickiego kościoła w Lansing w stanie Michigan. „Jezus był homo!” – wykrzykiwali. Wdarli się na ambonę i rozwiesili tęczową flagę”. „Wszystkie te działania odbywają się oczywiście pod hasłem obrony uczuć homoseksualistów, które w debacie publicznej zastąpiły pojęcie moralności publicznej czy uczuć religijnych (te ostatnie mogą być bezkarnie obrażane przez działaczy gejowskich)” zauważa Terlikowski.
Zwraca przy tym uwagę, że część środowisk homoseksualnych postuluje wprowadzenie do systemów prawnych modelu „pozytywnej dyskryminacji” w odniesieniu do heteroseksualistów. Chodzi o to by mniejszość homoseksualna otrzymała prawa większe od heteroseksualistów "tak by dokonało się zadośćuczynienie za wieki męczarni”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.