Reklama

Barroso zatwierdzimy we wrześniu

Decyzja w sprawie zatwierdzenia kandydatury Jose Manuela Barroso na nową kadencję na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej nie zapadnie w lipcu - powiedział w piątek Fredrik Reinfeldt, premier Szwecji, która przewodniczy od lipca Unii Europejskiej.

Reklama

"Mamy nadzieję, że decyzja zostanie podjęta wkrótce później" - powiedział cytowany przez agencję AFP Rainfeldt na wspólnej konferencji prasowej w Sztokholmie z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym.

Wytłumaczył, że taki jest efekt jego konsultacji z liderami frakcji politycznych w Parlamencie Europejskim. Na ostatnim szczycie UE przywódcy unijni wybrali jednomyślnie Barroso na drugą kadencję, ale potrzebna jest jeszcze aprobata większości eurodeputowanych. Chadecy z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), którzy stanowią w PE największą frakcję polityczną, ale nie mają bezwzględnej większości, naciskają na głosowanie 15 lipca na inauguracyjnej sesji w Strasburgu. Przeciwnicy polityczni Barroso z frakcji socjalistów i Zielonych, a także liberałowie i demokraci (ALDE) wolą jednak głosować dopiero po wakacjach.

"Trzeba uszanować niezależność Parlamentu Europejskiego" - przyznał Reinfeldt.

Sarkozy opowiedział się za głosowaniem nad kandydaturą Barroso we wrześniu. "15 lipca czy 15 września - to żaden dramat. Ważne jest, by nie było konfliktu między Radą (grupującą 27 rządów państw członkowskich - PAP) a Parlamentem" - powiedział.

Już wcześniej źródła dyplomatyczne w Szwecji powiedziały PAP, że wiele wskazuje na to, iż głosowanie w sprawie zatwierdzenia Barroso na drugą kadencję odbędzie się we wrześniu, ale jeszcze zgodnie z obowiązującym Traktatem z Nicei. Dodały, że Sztokholm chce wymusić na przywódcach grup politycznych zobowiązanie, by nie było dalszych opóźnień. "Aby nie argumentowali później: poczekajmy na Traktat z Lizbony" - tłumaczyły.

Największym przeciwnikiem głosowania w lipcu jest lider socjalistów Martin Schulz. "Eurodeputowani naszej grupy są jednomyślnie przeciwko" - oświadczył w czwartek. Socjaliści chcą zobowiązać Barroso, by w programie pracy KE uwzględnił więcej postulatów socjalnych. Zamiast spieszyć się z poparciem, chcą zawrzeć coś na kształt kontraktu - tłumaczył PAP niedawno Bogusław Liberadzki, szef polskiej delegacji we frakcji europejskich socjalistów.

Przed naciskaniem na szybkie zatwierdzenie Barroso przestrzegali Szwedów także Zieloni oraz ALDE. W środę nowo wybrany szef frakcji ALDE, były premier Belgii Guy Verhofstadt od ubiegającego się o reelekcję szefa KE zażądał szczegółowego programu działania na następne 5 lat, "różniącego się do tego, co było obecnie", oraz "nowej strategii wyjścia z kryzysu".

"Powyborcza euforia prawicy była przedwczesna, bo jest jasne, że żadnych decyzji sami w PE podjąć nie mogą. Potrzebują wsparcia od nas i innych grup proeuropejskich" - powiedział Schulz. Przestrzegł liczącą 264 eurodeputowanych chadecką frakcję EPL przed szukaniem sojuszu z 55 eurodeputowanymi nowej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w skład której wchodzą przede wszystkim brytyjscy konserwatyści, europeputowani PiS i czeskiego ODS.

"Zalecam EPL, by nie współpracowała z tymi ludźmi - powiedział. - Bez socjalistów zbudowanie większości jest możliwe tylko przy uciekaniu się do (sił) antyeuropejskich i eurosceptycznych".

Wyciągnął też kolejny argument przeciwko głosowaniu za Barroso w lipcu: jego nominacja przez przywódców jest na razie tylko politycznym wskazaniem, nie zaś formalną decyzją Rady UE. Dlatego zdaniem Schulza, które podziela zresztą Verhofstadt, PE nie ma czego rozpatrywać, skoro formalny wniosek nie wpłynął. PE czeka więc na krok szwedzkiego przewodnictwa, ale Szwedzi zwlekali, nie chcąc - zgodnie z decyzją szczytu - formalizować decyzji póki nie będzie jasne, że PE jest gotów podjąć decyzję już na sesji 14-16 lipca w Strasburgu. Ostatecznie mają o tym zdecydować 9 lipca szefowie frakcji politycznych, czyli tzw. konferencja przewodniczących.

Tymczasem wywierając presję polityczną, chadecy zagrozili, że jeśli socjaliści nie poprą Barroso, to oni nie poprą ich przedstawiciela Martina Schulza na przewodniczącego PE w drugiej części mandatu; przez pierwsze dwa i pół roku rządziłby chadek, najpewniej Jerzy Buzek, a przez kolejne dwa i pół roku - Martin Schulz.

Brak porozumienia w sprawie Barroso nie przekreśla jednak szans Buzka, gdyż Schulz oddziela spory wokół szefa KE od przewodnictwa w Parlamencie Europejskim i jest chętny do zawarcia z chadekami tzw. porozumienia technicznego w tej drugiej sprawie. A nawet jeśli go nie będzie, to Buzek może być wybrany dzięki głosom chadecji i poparciu z ław liberałów, Zielonych oraz frakcji konserwatywnej.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
7°C Poniedziałek
dzień
7°C Poniedziałek
wieczór
4°C Wtorek
noc
3°C Wtorek
rano
wiecej »

Reklama