Policja zatrzymała 18-latka podejrzewanego o kradzież kilku laptopów z jednego z dziecięcych szpitali w Łodzi. Ostatni komputer, który zabrał, był darem jednej z fundacji dla pacjentów dziecięcego oddziału onkologii.
Zatrzymany okazał się uciekinierem z zakładu wychowawczego w Nysie. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia - poinformowała w sobotę PAP policja.
Do kradzieży ostatniego laptopa doszło pod koniec czerwca. Komputer został skradziony ze szpitalnej izolatki. Jedna z matek leżącego w niej chłopca widziała nieznanego mężczyznę wychodzącego z sali. Sporządzono jego portret pamięciowy. Na m.in. jego podstawie ustalono, że 18-latek "z portretu" często odwiedza jedną z kamienic w dzielnicy Bałuty. Tam też został zatrzymany.
Jak informuje policja, mężczyzna jest bezdomny, a w przeszłości przebywał w kilku placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Kilka miesięcy temu uciekł z ośrodka wychowawczego w Nysie i przybył do Łodzi. Początkowo pracował w myjni samochodowej, ale po kilku tygodniach rzucił pracę i zaczął kraść. Z jego wyjaśnień wynika, że będąc wcześniej w Łodzi zauważył, że w szpitalu, który później okradł, mali pacjenci użytkują atrakcyjny sprzęt - telefony komórkowe i laptopy. Od marca systematycznie odwiedzał placówkę - początkowo dla rozpoznania sytuacji, a później w celu kradzieży.
Mężczyzna ukradł w sumie ze szpitala cztery laptopy - w tym jeden zawierający dane pacjentów. Zabrał go z sali operacyjnej wchodząc tam przebrany w lekarski fartuch. Ponadto "jego łupem" stały się dwa portfele.
Skradzione komputery wynosił ze szpitala schowane pod koszulą, a następnie sprzedawał je przypadkowym osobom na bazarach po 500 - 600 zł za sztukę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.