- Prezydent Barack Obama oświadczył we wtorek w Moskwie, że Stany Zjednoczone pragną, aby Rosja była krajem silnym i prosperującym. Podkreślił też wkład Rosji i krajów Europy Wschodniej w pokojowe zakończenie zimnej wojny.
Obama zaapelował również do obywateli Rosji, by wybrali demokrację, zaś przekonania o swojej wartości szukali we współpracy, a nie konfrontacji i demonstrowaniu siły.
Amerykański prezydent dał także do zrozumienia, że Stany Zjednoczone gotowe są zrezygnować z tarczy antyrakietowej, jeśli Iran wyrzeknie się planów wejścia w posiadanie broni atomowej.
Obama, który od poniedziałku przebywa z wizytą oficjalną w Moskwie, mówił o tym, występując podczas uroczystości wręczenia dyplomów absolwentom moskiewskiej Rosyjskiej Szkoły Ekonomii (ros. RESz), jednej z najbardziej znanych niepaństwowych uczelni w Rosji.
Ceremonia odbyła się w Gostinym Dworze, reprezentacyjnym centrum wystawowym nieopodal Placu Czerwonego. Oprócz studentów i profesorów RESz prezydenta USA słuchało ponad 1000 zaproszonych gości.
Wystąpienie to zawczasu anonsowano jako najważniejsze przemówienie Obamy podczas obecnej wizyty, pierwszej jaką składa w Rosji w charakterze szefa państwa.
Obama podkreślił, że jego stanowisko jest konsekwencją szacunku do rosyjskiego narodu i rosyjskiej historii. Amerykański przywódca przypomniał, że narody USA i Rosji nigdy ze sobą nie walczyły. "Co więcej, w latach II wojny światowej wspólnie wystąpiły przeciwko faszyzmowi" - powiedział.
Obama oznajmił, że globalne partnerstwo okrzepnie, jeśli Rosja zacznie odgrywać w świecie rolę wielkiego mocarstwa. Gospodarz Białego Domu zauważył, że w XX wieku panowała opinia o antagonizmie Rosji i USA, natomiast w XIX pokutował pogląd, że oba mocarstwa powinny walczyć o sfery wpływów. W XXI wieku - według niego - podejścia te okazały się nieprzydatne. "Dlatego wezwałem do +zresetowania+ relacji między USA i Rosja" - wyjaśnił.
Obama oznajmił, że zimna wojna zakończyła się pokojowo w znacznej mierze dzięki Rosji i krajom Europy Wschodniej. "Jesteśmy zbyt młodzi, by być świadkami mrocznych dni zimnej wojny, gdy testowano bomby, a kraje stały na skraju katastrofy nuklearnej" - powiedział.
"W tamtych czasach w Europie, w gotowości do walki, były rozmieszczone armie - amerykańska i radziecka. Później w ciągu kilku lat świat się zmienił" - przypomniał prezydent, zaznaczając, że transformacja ta nie była zasługą jednego państwa.
"W znacznym stopniu zimna wojna zakończyła się pokojowo, gdyż narody Rosji i Europy Wschodniej postanowiły położyć jej kres" - oświadczył amerykański prezydent.
Nawiązując do amerykańsko-rosyjskich sporów o tarczę antyrakietową, których elementy Waszyngton chce rozmieścić w Polsce i Czechach, Obama dał do zrozumienia, że Stany Zjednoczone gotowe są zrezygnować z tego systemu, jeśli Iran wyrzeknie się planów budowy broni atomowej.
"System ten jest przeznaczony do zapobiegania atakom ze strony Iranu i Korei Północnej. Jeśli przestaną istnieć programy, związane z bronią jądrową w Iranie, to ustaną przyczyny dla budowy systemu obrony przeciwrakietowej" - oznajmił prezydent USA.
Obama zadeklarował też, że USA gotowe są razem z Rosją pracować nad nową architekturą bezpieczeństwa w Europie i na świecie. "Ameryka i Rosja nie odniosą żadnych korzyści z wyścigu zbrojeń w Azji i na Bliskim Wschodzie. Dlatego powinniśmy wspólnie występować przeciwko pojawieniu się u Korei Północnej i Iranu broni jądrowej" - podkreślił.
Prezydent zapewnił, że Ameryka nie zamierza dyktować innym krajom, jaki ustrój i jakich przywódców winny wybierać. Przekonywał jednak, że najlepszym modelem jest demokracja.
"Bieg historii pokazał, że państwa, których władze służą narodowi, prosperują. W odróżnieniu od tych, których rządy troszczą się jedynie o utrzymanie władzy" - powiedział.
"Dni, kiedy (Franklin D.) Roosevelt, (Winston) Churchill i (Józef) Stalin mogli zmienić świat w czasie jednego spotkania, należą do przeszłości. Świat jest dzisiaj o wiele bardziej złożony. Do głosu doszły miliardy ludzi, dążące do dobrobytu" - wskazał Obama.
Gospodarz Białego Domu oświadczył, że fundamentem ładu światowego powinna być suwerenność. "Wszystkie narody winne mieć prawo do wybierania sobie przywódców, a państwa - prawo do bezpiecznych granic i własnej polityki zagranicznej" - powiedział.
Obama zaznaczył, że dotyczy to tak Rosji, jak i Stanów Zjednoczonych. "Każdy system odstępujący od tych praw kończy się anarchią. Dlatego zasadę tę trzeba stosować w odniesieniu do wszystkich narodów, w tym Gruzji i Ukrainy" - oświadczył.
"Rządy, które dążą do prymatu prawa, pozwalają kontrolować swoje działania i dopuszczają do istnienia niezawisłych instytucji, są najsolidniejszymi partnerami handlowymi. W naszej historii demokratyczne kraje zawsze były najbardziej niezawodnymi sojusznikami Ameryki. Dotyczy to także tych, z którymi walczyliśmy w Europie i Azji. I są to narody, które żyją w bezpieczeństwie i dobrobycie" - podkreślił prezydent USA.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.