W Sejmie dziś pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy o TK. Ale może PiS-owi wcale nie chodzi o jej przeforsowanie? Spróbujmy przewidzieć możliwe scenariusze dalszego rozwoju wypadków.
Jeśli się weźmie pod uwagę parlamentarną arytmetykę, to jest pewne, że Sejm nowelizację ustawy o TK przyjmie, Senat ją poprze, a prezydent podpisze. Zostanie ogłoszona i wejdzie w życie. Oczywiście, opozycja może zaskarżyć ją do Trybunału Konstytucyjnego. Tylko po co? Jak zauważył prawny ekspert serwisu gosc.pl, możliwe wydają się dwa scenariusze, z których żaden nie uśmiecha się PO, PSL czy Nowoczesnej.
Wersja pierwsza: Trybunał przyjmuje sprawę do rozpoznania, ale musi to rozpoznanie przeprowadzić w rygorach tej nowej, zaskarżonej ustawy, czyli: pełny, 13-osobowy skład plus wymagane 2/3 głosów za orzeczeniem, inaczej zaskarżonego prawo pozostaje w mocy. Przyjęcie tego rozwiązania znaczyłoby, że prezes Andrzej Rzepliński dopuszcza do orzekania przynajmniej trzech sędziów, zaprzysiężonych ostatnio przez prezydenta Andrzeja Dudę. A więc godzi się z nową sytuacją. Nawet jeśli uda się zebrać dość głosów sędziowskich za obaleniem tego czy innego przepisu nowelizacji, to pełnoprawne wejście nowych sędziów do Trybunału stanie się faktem. Czyli: wygrywa PiS.
Wersja druga: prezes Rzepliński uznaje, że nowi sędziowie nie mogą orzekać. Wtedy TK okazuje się niezdolny do rozpatrzenia tej i wszystkich innych spraw z powodu braku dostatecznej liczby sędziów. Następuje całkowity paraliż Trybunału. Nikt nie jest w stanie wzruszyć praw, przyjętych przez parlament. I znów: wygrywa PiS.
Na koniec wypada uczynić to jedno zastrzeżenie, że w sprawie TK precedens goni precedens i nie da się tak do końca przewidzieć rozwoju wypadków.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.