Kandydat na wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego z PiS Michał Kamiński zyskał w pierwszej turze głosowania mniej głosów niż jego kolega z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, brytyjski konserwatysta Edward McMillan-Scott.
Kamiński dostał 194 głosy poparcia, a McMillan-Scott 237. Ale żaden z nich nie uzyskał wymaganej większości bezwzględnej 343 głosów i dlatego obaj przechodzą do drugiej tury głosowania. Niewykluczone, że ostatecznie obaj będą wiceprzewodniczącymi, a z rywalizacji odpadnie budząca wiele kontrowersji i niechęci zwłaszcza wśród niemieckiej chadecji niemiecka liberałka Silvana Koch-Mehrin, która w pierwszej turze dostała najmniej, bo 148 głosów.
Tylko troje z 15 kandydatów zgłoszonych na 14 stanowisk wiceprzewodniczących uzyskało w pierwszej turze wymaganą większość bezwzględną. Są to Stawros Lambrinidis (socjalista z Grecji), Rodi Kratsa-Tsagaropulu (chadecka eurodeputowana z Grecji) oraz Giovanni Pitella (socjalista z Włoch).
W pierwszej turze głosowania brało udział 701 eurodeputowanych, 17 głosów było nieważnych. Po ogłoszeniu wyników przewodniczący PE Jerzy Buzek otworzył drugą turę głosowania. I zaapelował do eurodeputowanych o nieopuszczanie budynku PE, bo "prawdopodobnie potrzebna będzie trzecia tura głosowania po godzinie 19", by wyłonić pełen skład wiceprzewodniczących. W trzeciej turze nie jest już potrzebna bezwzględna większość. Odpadnie ten, kto zyska najmniej głosów.
Kamiński został wskazany na kandydata na wiceprzewodniczącego przez swą frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Tej liczącej 55 posłów nowej frakcji współtworzonej głównie przez brytyjskich torysów, PiS i czeski ODS przypadało z matematycznej reguły D'Hondta jedno z 14 stanowisk wiceprzewodniczących. Tymczasem we wtorek ujawnił się we frakcji EKR wewnętrzny konflikt. Wbrew decyzji grupy do głosowania zgłosił się też eurodeputowany Edward McMillan-Scott. Ogółem do głosowania zatwierdzającego wiceprzewodniczących zgłoszono więc 15 nazwisk, o jedno więcej, niż przewiduje skład prezydium. To dlatego głosowanie nie jest - tak jak w poprzednich latach - formalnym zatwierdzeniem wcześniejszych partyjnych wskazań, gdyż jedna osoba z listy musi odpaść.
"To samowolka, która grozi wyrzuceniem z frakcji i partii" - powiedziały PAP o kandydaturze torysa polskie źródła bliskie PiS w PE.
Choć nie został zgłoszony przez swą frakcję, McMillan-Scott zgłosił się na wiceprzewodniczącego zgodnie z regulaminem PE: przedstawił listę z poparciem 40 eurodeputowanych. Dotychczasowy wiceszef PE, eurodeputowany od 1984 roku, jest znany z tego, iż najbardziej spośród torysów sprzeciwiał się ich wyjściu z chadeckiej frakcji w PE - Europejskiej Partii Ludowej.
Paradoksalnie, niewykluczone jednak, że obaj - i Kamiński, i McMillan-Scott - zostaną ostatecznie wybrani na wiceprzewodniczących, a odpadnie kandydatka liberałów i demokratów, szefowa delegacji niemieckiej FDP Silvana Koch-Mehrin.
Znana jest ona z budzących kontrowersje licznych wystąpień w telewizji i sesji fotograficznych w wielkonakładowych tytułach. Eurodeputowana wywołała niechęć kolegów w PE, zwłaszcza z CDU, kiedy zarzuciła im, że wolą, by sesje PE odbywały się w Strasburgu (a nie Brukseli), by korzystać z usług prostytutek we francuskich hotelach.
Bilans ofiar może jednak się zmienić, bo wiele innych osób jest rannych.
Tradycja niemal całkowicie zanikła w okresie PRL-u. Dziś odżyła.
Po przeliczeniu wyników z 99 proc. komisji: socjaldemokraci wyrywają. Ale...
Prezydent USA wcześniej wielokrotnie powtarzał, że nie ułaskawi swojego syna.
Franciszek włączył się w dyskusję nad forsowaną przez prezydenta Macrona legalizacją eutanazji.