Reklama

Katolik statystyczny

Jak sprawić, by chrześcijaństwo zyskało na powrót należne mu miejsce w cywilizacji współczesnej Europy? Samym księżom to się nie uda.

Reklama

W statystykach wypadamy nieźle. „Polakom może się udać przyjęcie nowoczesności bez utraty religii” – twierdzi pastoralista i emerytowany dziekan wydziału teologicznego na Uniwersytecie Wiedeńskim, ks. prof. Paul Zulehner. Jednocześnie niejeden polski duszpasterz uważa, że to optymizm nieco na wyrost. „Przecież widzę, jak w całym dekanacie coraz mniej ludzi przystępuje przed Wielkanocą do spowiedzi” – twierdzi znajomy ksiądz. Ja też widzę, jak z roku na rok przybywa pustych miejsc w ławkach podczas niedzielnej Mszy. Kto ma rację? W którą stronę zmierzamy?

 
Bałbym się zbytniego optymizmu. Uważne  wczytanie się w wydawałoby się optymistyczne statystyki daje powody do niepokoju. Choćby dlatego, że dla wielu młodych wiara w Chrystusa nie jest już specjalnie ważna. Jeszcze bardziej niepokojący wydaje mi się jednak model polskiej religijności. I nie chodzi tylko o prosty brak przełożenia wyznawanych poglądów na życie. Bardziej o nieporadność, jaką widać wśród katolików świeckich.
 
Świeccy rzadko przejmują inicjatywę. Podstawowym sposobem patrzenia przez nich na różne inicjatywy duszpasterskie – zwłaszcza na parafialne wspólnoty czy ruchy – jest pytanie o to, co mogą mi dać. Brakuje postawy odwrotnej: co ja mogę dać tym wspólnotom, czym mogę je ubogacić. Czy to tylko obawa przed marginalizowaniem kapłanów?
 
Ich w Kościele nikt nie zastąpi. W sprawowaniu Eucharystii, spowiadaniu czy nauczaniu z kościelnej ambony. Problem w tym, że przyzwyczajeni do inicjatywy duszpasterzy, sami nie potrafimy ich podejmować w środowiskach, do których kapłan nie trafi. A tam są one najbardziej potrzebne. Nie chodzi o rzeczy wielkie. Wystarczyłoby proste świadectwo: przyznawanie się w towarzystwie do tego, że się chodzi do Kościoła czy upomnienie się o taką możliwość podczas wycieczki. Smuci mnie, gdy katolicy boją się powiedzieć choćby tylko słowo w obronie chrześcijańskich zasad moralnych, a wszystkie pomysły niemoralnych zmian w prawie traktują jak dopust Boży, na który trzeba się zgodzić. Odwagi nie brakuje im tylko wśród swoich. Tam można ponarzekać na złe czasy, złych ludzi i od czasu do czasu rzucić jakąś obelgę pod adresem inaczej myślących. Przecież tak nikogo do Chrystusa się nie przyciągnie.
 
Zdaniem ks. prof. Zulehnera ważne miejsce w reewangelizacji Europy będą mieli świeccy, którzy z chrześcijańskich korzeni czerpać będą inspirację do aktywnego działania we wszystkich dziedzinach życia, od polityki przez gospodarkę do mediów. Czy my, świeccy, jesteśmy na to gotowi?
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
2°C Wtorek
noc
1°C Wtorek
rano
3°C Wtorek
dzień
3°C Wtorek
wieczór
wiecej »