W Radomskim Szpitalu Specjalistycznym szósty dzień trwa strajk pielęgniarek i położnych. Szpitalowi grozi zawieszenie działalności i ewakuacja chorych. W poniedziałek do Radomia ma w tej sprawie przyjechać wojewoda mazowiecki.
Jak powiedziała wiceprezydent Radomia Anna Kwiecień, spotkanie z wojewodą odbędzie się o godz. 14. "Do tego czasu nie zapadną żadne decyzje o zawieszaniu działalności oddziałów" - powiedziała. Szefowa szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Anna Trzaszczka skomentowała, że decyzje o zawieszaniu działalności oddziałów znajdują się w kompetencjach dyrekcji. "Jeśli dyrektor uznał, że nie ma innego wyjścia, to mamy nadzieję, że jest to rozsądna decyzja" - powiedziała.
Według niej strajk ma także swoje dobre strony. "Pokazał, jaki jest rzeczywisty stan placówki. A jest bardzo zły" - podkreśliła Trzaszczka. Jak informował wcześniej dyrektor lecznicy Andrzej Pawluczyk, placówka ma 20 mln zł długu, z czego 5 mln zł to zobowiązania wymagalne. Sobotnie negocjacje między pielęgniarkami (z udziałem m.in. szefowej zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Doroty Gardias) a dyrekcją szpitala i prezydentem Radomia Andrzejem Kosztowniakiem zakończyły się fiaskiem.
Dyrektor szpitala zaproponował pielęgniarkom, że przeznaczy dla nich pieniądze, które lecznica ma otrzymać z Narodowego Funduszu Zdrowia z tytułu tzw. nadwykonań za pierwsze półrocze br. - w sumie ok. 1,2 mln zł. "W przeliczeniu na jedną pielęgniarkę byłaby to jednorazowa kwota w wysokości około 1000 zł brutto" - wyjaśniła Kwiecień. Dodatek miałby być wypłacony jednorazowo lub w ratach przez pięć miesięcy.
Trzaszczka nazwała sobotnie negocjacje porażką. Według niej, dyrekcja nie była w stanie określić, kiedy pieniądze dla pielęgniarek mogłyby być wypłacone. Nie było też - jak podkreśliła - gwarancji ze strony kierownictwa szpitala, że pieniądze będą wliczone później do uposażenia zasadniczego, na czym zależało pielęgniarkom. Siostry początkowo żądały podwyżki w wysokości 600 zł brutto do podstawy wynagrodzenia, ale w trakcie negocjacji zmniejszyły te żądania o 100 zł.
Kosztowniak zapowiedział, że w związku z brakiem porozumienia i kontynuacją strajku przez pielęgniarki, w poniedziałek złożony zostanie wniosek do wojewody o zawieszenie działalności części oddziałów. "Następnie czeka nas bardzo szybki proces restrukturyzacji szpitala" - dodał. Według prezydenta w ramach tego procesu, część oddziałów będzie musiała być zlikwidowana, co może oznaczać także redukcję zatrudnienia. Prezydent pytany, czy szpital może zostać przekształcony w spółkę prawa handlowego, odpowiedział, że nie widzi powodów, dla których miałoby to nastąpić. Według niego - w zależności od tego, jakie zostaną podjęte decyzje w poniedziałek po analizie sytuacji na oddziałach, pacjenci albo będą wypisywani ze szpitala, albo ewakuowani do innych lecznic.
Dyrekcja szacuje, że w szpitalu przebywa około 200 pacjentów; w sumie jest tam 600 łóżek. Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od stycznia. Oprócz podwyżek, domagają się także m.in. wprowadzenia taryfikatora, siatki płac i norm zatrudnienia.
Strajk w radomskim szpitalu rozpoczął się w środę rano. Strajkujące pielęgniarki, ubrane w czarne koszulki, przebywają w szpitalnej świetlicy. Na oddziałach pozostały głównie siostry oddziałowe i pielęgniarki ściągnięte na zastępstwo m.in. z poradni specjalistycznych. W szpitalu działa także utworzony przez związki zawodowe zespół interwencyjny na wypadek zagrożenia życia i zdrowia pacjentów. Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie. Leczą się w nim pacjenci nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów. Placówka zatrudnia 1500 osób, z czego ok. 600 to pielęgniarki i położne.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.