Do 10 wzrosła liczba ofiar poniedziałkowej katastrofy w Sajańsko-Szuszeńskiej elektrowni wodnej w Chakasji, na południowo-zachodniej Syberii. W częściowo zburzonej hali maszynowej ratownicy odnaleźli ciała dwóch pracowników siłowni.
W wypadku rannych zostało 13 osób. Od 54 do 68 osób - według różnych źródeł - uznano za zaginione.
Wszyscy zabici, ranni i zaginieni - to pracownicy elektrowni.
Rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu poinformował, że przyczyną awarii był gwałtowny wzrost ciśnienia wody.
Z kolei Prokuratura Generalna FR nie wyklucza, że przyczyną katastrofy była eksplozja transformatora olejowego w hali maszynowej podczas remontu jednego z agregatów.
Wybudowana na Jenisieju w 1980 roku hydroelektrownia to największa w Rosji i jedna z największych na świecie siłowni wodnych. Jej zapora ma 245 metrów wysokości i 1066 metrów długości, 110 metrów szerokości u podstawy i 25 metrów - na grzbiecie. Moc elektrowni - 6400 MW.
Wskutek katastrofy uszkodzonych zostało sześć z 10 agregatów. Jeden uległ całkowitemu zniszczeniu, a dwa są poważnie uszkodzone. Według Szojgu, odbudowa tych trzech agregatów może potrwać nawet kilka lat.
Awaria nastąpiła o godz. 4.49 czasu moskiewskiego (2.49 czasu polskiego). W wyniku nagłego wzrostu ciśnienia wody w jednym z agregatów runął mur i zatopiona została hala maszynowa. Agregat ten był prawdopodobnie remontowany.
Siłownia została wyłączona.
Zdaniem Ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych, nie ma ryzyka przerwania zapory i zalania okolicznych miejscowości. Nie zalecono ewakuacji ludności. Przywódca Chakasji Wiktor Zimin zaapelował do mieszkańców republiki o nieuleganie panice.
Radio Echo Moskwy podało jednak, że mieszkańcy miejscowości położonych w rejonie zapory z własnej inicjatywy opuszczają swoje domy. Na drogach tworzą się zatory.
Wiadomo też, że władze ewakuowały jeden z obozów młodzieżowych nad Jenisiejem.
W wyniku katastrofy ograniczone zostały dostawy prądu dla odbiorców przemysłowych w regionie, w tym do czterech kombinatów aluminium. Do tych ostatnich, należących do koncernu Rusal, największego producenta aluminium na świecie, skierowano już energię elektryczną z innych siłowni.
Wypadek spowodował skażenie wód Jenisieja - do rzeki wyciekł olej transformatorowy. Jego plama ma około pięciu kilometrów długości.
W usuwaniu skutków katastrofy bierze udział ponad 100 ratowników.
Prezydent Dmitrij Miedwiediew wysłał na miejsce ministra Szojgu i szefa resortu energetyki Siergieja Szmatko. Z kolei premier Władimir Putin polecił swojemu zastępcy Igorowi Sieczinowi powołanie specjalnej komisji, która zajmie się usuwaniem skutków awarii i odbudową elektrowni.
Miedwiediew zobligował rząd do jak najszybszego zlikwidowania skutków katastrofy. "Trzeba pomyśleć o tym, jak odbudować siłownię. Wszak przed nami zima" - oświadczył podczas narady w Astrachaniu, na południu Rosji.
"Najważniejszym zadaniem jest zapewnienie ludności energii elektrycznej. Służby gospodarki komunalnej muszą zostać przygotowane do zimy w warunkach wyłączenia z eksploatacji jednego z największych obiektów energetycznych" - podkreślił prezydent.
Szkody szacuje się na miliardy rubli, czyli dziesiątki milionów dolarów. Siłownia należy do kontrolowanej przez państwo spółki RusGidro, operatora całej energetyki wodnej w Rosji.
Wartość akcji RusGidro na moskiewskich giełdach spadła w poniedziałek o ponad 7 proc., co spowodowało zawieszenie obrotu tymi papierami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.