Do 10 lat więzienia grozi sześciu wychowankom Zakładu Poprawczego w Poznaniu, którym prokuratura postawiła w czwartek zarzut spowodowania powszechnego niebezpieczeństwa i zniszczenia mienia.
We wtorek ok. godz. 23 kilkunastu wychowanków zabarykadowało się na trzecim piętrze zakładu poprawczego. Tam podpalili zebrane sprzęty: łóżka, szafki i stoły. Po ugaszeniu pożaru i wkroczeniu policji zatrzymano pięć osób. Dwie kolejne zostały zatrzymane później. W budynku w chwili zajścia przebywało 18 wychowanków.
Jak poinformowała w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, sprawa siódmego zatrzymanego, który nie ma jeszcze ukończonych 17 lat, zostanie przekazana do sądu rodzinnego i dla nieletnich. Pozostali zatrzymani są w wieku od 17 do 19 lat.
Jednemu z zatrzymanych, Krzysztofowi B., prokuratura zarzuciła znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego - wychowawcy placówki.
"Jak wynika z naszych ustaleń, wychowawca był szarpany przez Krzysztofa B. Mężczyzna został w trakcie zajścia także uderzony i doznał obrażeń ciała. Czekamy na opinię biegłego, który określi, czy można potraktować te obrażenia ciała jako lekki czy średni uszczerbek na zdrowiu. Wówczas postanowienie zostanie uzupełnione" - powiedziała Mazur-Prus.
Według dotychczasowych ustaleń śledczych, przyczyną zajścia było nieudzielenie przepustek niektórym wychowankom. Zdaniem dyrekcji placówki, część wychowanków chciała uciec z zakładu, a wszczęcie buntu i podpalenie miało ukryć nieudaną próbę ucieczki i rozłożyć odpowiedzialność na wszystkich uczestników zajścia.
"Wiemy, że cała akcja była zaplanowana wcześniej. Jeden z wychowanków napaścią na wychowawcę chciał zyskać uznanie w oczach współwięźniów w zakładzie karnym, do którego spodziewał się trafić. Kiedy próba ucieczki się nie powiodła, postanowili wywołać bunt" - powiedział PAP zastępca dyrektora placówki Sebastian Dec.
Podczas interwencji trzech policjantów podtruło się dymem, jeden doznał obrażeń ręki. Lekkie obrażenia odniosło także trzech wychowanków.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.
Organizacja wspiera mieszkańców tego terenu za pośrednictwem Caritas Jerozolima.
W środę odbyło się kilka pogrzebów ofiar, wśród których były całe rodziny.