Pierwszy proboszcz otwockiej parafii ks. kan. Ludwik Wolski oraz małżeństwo Mieczysława i Jadwigi Dańków zostali pośmiertnie odznaczeni medalami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Medal, przyznawany osobom, ratującym w czasie II wojny światowej Żydów od Zagłady, otrzymało już ok. 40 mieszkańców Otwocka, m.in. komendant policji Bronisław Marchlewicz i przełożona domu sióstr elżbietanek s. Gertruda Marciniak, która w Domu Dziecka „Promyk” przechowała do końca wojny kilkadziesiąt żydowskich dzieci.
Ks. kanonik Ludwik Wolski (1881-1953) był proboszczem parafii rzymskokatolickiej pw. św. Wincentego á Paulo w Otwocku od roku 1923 do 1949. To on w latach 1930-1935 wybudował obecny kościół według projektu swego brata, arch. Łukasza Wolskiego.
W latach okupacji hitlerowskiej plebania otwockiej parafii była dla wielu osób – bez względu na narodowość czy wyznanie – miejscem bezpiecznego schronienia, udzielania pomocy i zapewniania opieki. Otrzymywali tam żywność, leki i zapomogi.
Prowadząc księgi stanu cywilnego, ks. proboszcz Wolski wystawiał bezinteresownie fikcyjne świadectwa urodzenia dla dzieci żydowskich mieszkańców Otwocka. Dzięki temu mogły one przebywać legalnie w zakładach wychowawczych i sierocińcach jako dzieci ochrzczone, pochodzące z rodzin wyznania rzymskokatolickiego. Czynił to z narażeniem własnego życia i osób z najbliższego otoczenia. Nie jest znana dokładna liczba osób, którym w ten sposób pomógł. Na pewno wystawił fikcyjne metryki pięciorgu dzieciom: Marii Osowieckiej (na nazwisko Halina Brzoza), Danowi Landsbergowi (na nazwisko Wojciech Płochocki), Rut Noj (na nazwisko Teresa Wysocka), Marii Wecer i jej bratu Saszy (na nazwisko pierwszego męża ich matki, Konstantego Laskowieckiego).
Uratowana w ten sposób Maria Thau (z domu Wecer, dziś obywatelka Izraela), tak pisze w swoich wspomnieniach pt. „Powroty”: „Ksiądz w otwockim kościele współpracował z podziemiem. Wśród ukrywających się niedobitków z okolicznych miasteczek po likwidacji gett, krążyła wieść o tym, że tenże ksiądz pomaga Żydom, a specjalnie dzieciom. Nie jednemu dziecku załatwił lokum w tym czy innym klasztorze. Wydawał fałszywe papiery i metryki bez żadnej rekompensaty”. Również w swoim zeznaniu złożonym w 1964 r. w instytucie Yad Vashem Maria pisze o „starym proboszczu kościoła otwockiego” i o „jego pomocniku księdzu wikarym”, którzy „uratowali życie wielu żydowskich dzieci” (chodzi o ks. Wolskiego i ks. Jana Raczkowskiego).
Otwocki proboszcz pozwalał żydowskim uciekinierom (także dorosłym) nocować w nieistniejącym już drewnianym domu parafialnym oraz nawet na dachu kościoła. Hanna Kamińska wspomina: „W czasie wojny, dzięki księdzu Wolskiemu, parafia św. Wincentego znana była wśród Żydów otwockich jako miejsce, gdzie można dostać pomoc i, w razie potrzeby, przenocować. Ja sama tam nocowałam w listopadzie 1942 roku (ponad dwa miesiące po likwidacji getta)”.
Ks. Wolski ściśle współpracował z innymi otwockimi Sprawiedliwymi: Aleksandrą Szpakowską, Bronisławem Marchlewiczem i siostrami elżbietankami. Świadectwem tego jest list Hanny Kamińskiej z 12 września 1945 r. (zachowano pisownię oryginału):
„Czuję się w miłym obowiązku wyrazić Wielebnemu Księdzu Kanonikowi najserdeczniejsze podziękowania za opiekę nad 7-mio letnią moją kuzynką, Marysią Osowiecką.
W okresie największego nasilenia terroru zbirów hitlerowskich w sierpniu 1942 r. w Otwocku, gdy w dniu 19 sierpnia i w dni następne trwała likwidacja ghetta, Ksiądz nie zawahał się z narażeniem życia ratować nieznane dziecko żydowskie.
Na tle rozwydrzonych band niemieckich i hitlerowskich, na tle zachowania się mieszkańców okolicznych wsi, którzy rzucili się, jak hjeny, na dobro pozostawione przez Żydów, tym jaskrawiej odbija się chrześcijańska postawa Księdza Kanonika, który wraz z p. inż. Szpakowską i p. Marchlewiczem, ówczesnym komendantem policji, nie ulękli się niczego, by ratować to bezbronne dziecko żydowskie.
Istnienie takich ludzi jak Ksiądz Kanonik, p. Szpakowska i p. Marchlewicz napawa nas wiarą w lepsze jutro, w zwycięstwo dobra nad złem. Chciałabym, by moje nieudolne słowa, mogły choć w części oddać uczucia, jakie żywię dla Księdza Kanonika, p. Szpakowskiej i p. Marchlewicza.
Oby jaknajwięcej takich ludzi Polska miała”.
7 grudnia 2008 r. Instytut Yad Vashem uznał ks. Ludwika Wolskiego za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
Mieczysław Dańko urodził się w 1905 r. w Wilnie, Jadwiga Wojciechowska – w roku 1904.
Mieczysław już jako 15-latek, ukrywając swój wiek, zgłosił się do I pułku artylerii polowej i wziął udział w wojnie z bolszewikami w roku 1920. Od roku 1936 Dańko mieszkał w Otwocku, gdzie był kierownikiem Wydziału Finansowego w Zarządzie Miejskim. W kampanii wrześniowej pojmany do niewoli przez Rosjan, uciekł z transportu i wrócił do Otwocka.
Był działaczem ruchu ludowego, także konspiracyjnego w czasie wojny. W latach 1941-1943 był komendantem obwodu Warszawa-Prawobrzeżna Batalionów Chłopskich, używał pseudonimu „Odwaga”. W roku 1943 przez trzy miesiące był więziony przez gestapo w Nowym Sączu.
Żydowska rodzina Wecer (Weczer) w Otwocku przymierała głodem w getcie. Jedynie kilkuletnia Maria wymykała się z getta. Kupowała lekarstwa, które odsprzedawała innym, w ten sposób zdobywając chleb dla swoich braci Zbyszka i Saszy oraz dziadków. Jesienią na stopach bosej dziewczynki otworzyły się rany. W takim stanie spotkała pewnego wieczora
w aptece dawną sąsiadkę Jadwigę Dańko. „Bój się Boga, Muszko, jak ty wyglądasz?” – zapytała Jadwiga, po czym zabrała dziewczynkę do swojego domu przy ul. Reymonta.
Po latach Miriam Thau (Maria Wecer) wspominała w zeznaniu dla instytutu Yad Vashem: „Tego jeszcze wieczoru nakarmiono mnie, umyto i opatrzono chore nogi. Ze zgrozą słuchali Dańkowie – pani Jadwiga, jej mąż Mieczysław i siostra Nina, mej relacji o nędzy getta. Był to czas, kiedy na ulicach leżeli już spuchnięci z głodu ludzie. Rano, kiedy podziękowawszy, chciałam ruszyć z powrotem, pani Jadwiga oświadczyła mi uroczyście: «Nie wrócisz więcej do getta, Muszko». Raz jeszcze podziękowałam i wyjaśniłam, że nie mogę zostać – tam czeka na mnie Saszka, beze mnie zginie. Dańkowie nie mogli wziąć go do domu. Był obrzezany, a oni mieli dwoje dzieci, których nie chcieli narażać. Tego dnia jeszcze zaniosłam Saszce koszyk pełny żywności Odtąd przez całe tygodnie nosiłam mu codziennie obiady”.
Dzięki pomocy proboszcza, ks. Ludwika Wolskiego, Maria Wecer otrzymała metrykę na nazwisko Laskowiecka (tak nazywał się pierwszy mąż jej matki). Podobną metrykę otrzymał także maleńki Sasza. Wtedy Mieczysław Dańko wraz z urzędnikiem otwockiego magistratu, p. Grzywaczem, wywiózł Saszkę z getta i umieścił w Świdrze w klasztorze (prawdopodobnie u sióstr elżbietanek) jako „chrześcijańskie dziecko, które Żydzi-opiekunowie obrzezali”.
Pewnego dnia u Dańków zjawiła się także Tamara Wecer, matka dzieci, która wcześniej opuściła Otwock, w poszukiwaniu kontaktu z mężem i drogi ucieczki. I znów Mieczysław Dańko pomógł. Wystarał się dla niej o kenkartę na nazwisko jej pierwszego męża. Dańkowie pomogli też znaleźć mieszkanie dla całej rodziny. Matka odebrała z klasztoru małego Saszkę, który jednak wkrótce zmarł. Maria Thau wspomina po latach: „Gasł w oczach. Umarł w nocy, trzymając mnie za rękę. Jego ostatnie słowa, były: «Musia, daj chleba»”. Na jego akcie zgonu wystawionym przez ks. Wolskiego 20 października 1942 r. jako świadek podpisana jest także Aleksandra Szpakowska, inna otwocka Sprawiedliwa.
Wojnę przeżyli Tamara, Maria i Zbigniew Wecer. W 1946 r. wrócił do Polski także ojciec dzieci, Rudolf Wecer. Zbigniew wyjechał do Izraela w roku 1948, Maria z matką w 1958 r.
Mieczysław Dańko ożenił się później jeszcze dwukrotnie. W roku 1951 jego żoną została Krystyna Chłond.
Po wojnie Mieczysław Dańko włączył się w ruch ludowy, najpierw we współpracy z rządem lubelskim. W okresie 19 września-30 listopada 1944 był wiceprezydentem Warszawy z rekomendacji Stronnictwa Ludowego. Organizował pierwszą Radę Narodową w Otwocku. Szybko jednak stracił iluzje. Trzykrotnie władze komunistyczne wsadzały go do więzienia. Najpierw za to, że na posiedzeniu władz SL zaproponował zerwanie koalicji z komunistami – wtedy prosto z urzędu wiceprezydenta Warszawy trafił na osiem miesięcy do surowego więzienia na Zamku Lubelskim. Następnie został dyrektorem Wydawnictwa Ludowego w Warszawie. Ale już w latach 1948-1950 przebywał w obozie pracy w Mielęcinie pod fałszywym zarzutem nielegalnego handlu papierem (rehabilitacji doczekał się dopiero w latach 70-tych). Ponownie został aresztowany i skazany w listopadzie 1952 r. – „za to, że usiłował przemocą zmienić ludowo-demokratyczny ustrój Państwa Polskiego przez branie udziału w zmierzającej do tego celu nielegalnej organizacji”. Zwolniony w 1956 r. na mocy amnestii dla więźniów politycznych.
Zachowały się jego listy do wysokich urzędników PRL, łącznie z prezydentem Bierutem i prokuratorem generalnym, w których skrupulatnie wyliczał krzywdy, jakich doznał. Zniechęcony do działalności publicznej, zajął się rodziną i pracą w spółdzielczości. Pozostał jednak członkiem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Zmarł w roku 1982.
Nie są znane powojenne losy Jadwigi Dańko. Wiadomo, że zmarła w roku 1968, jest pochowana w Gdyni jako Jadwiga Calińska-Szpak.
16 grudnia 2008 r. Instytut Yad Vashem uznał Jadwigę i Mieczysława Dańko za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.