Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) odciął się w poniedziałek od stanowiska Związku Ludności Narodowości Śląskiej (ZLNŚ), który poparł rosyjskie oskarżenia o fałszowanie przez Polskę historii dla doraźnych potrzeb. Zdaniem RAŚ, wpisując się w rosyjską politykę działacze związku, weszli w rolę "pożytecznych idiotów".
"Stając w sporze Moskwy z Warszawą po stronie tej pierwszej, autorzy oświadczenia wcielili się w rolę pożytecznych idiotów, dając się wplątać w haniebną obronę stalinowskiego reżimu, któremu służyli winni powojennych prześladowań Ślązaków" - napisał w poniedziałkowym oświadczeniu zarząd RAŚ.
W przeszłości działacze RAŚ i ZLNŚ stanowili jedno środowisko. Później jednak zaznaczyły się między nimi różnice zdań i obie organizacje działają samodzielnie. ZLNŚ od 13 lat bezskutecznie ubiega się o sądową rejestrację, RAŚ jest w pełni legalnym podmiotem.
Popierając rosyjską krytykę polskich władz ZLNŚ postawił im w niedzielnym oświadczeniu zarzuty związane m.in. z przemilczaniem spraw związanych z dyskryminacją Ślązaków w II RP i prześladowaniami, jakie spotkały ich po II wojnie światowej. RAŚ zgadza się z tym, że takie prześladowania miały miejsce, ale skrytykowały włączenie się ZLNŚ w antypolską kampanię.
"RAŚ od lat poddaje krytyce rozmaite aspekty polskiej polityki historycznej, starając się wpływać na zmianę tych jej kierunków, które wiążą się z lekceważeniem pamięci Ślązaków. Część kwestii podniesionych przez komitet założycielski ZLNŚ z pewnością wymaga stanowczych działań ze strony śląskich środowisk. Nic nie uzasadnia jednak wykorzystywania dramatycznych dziejów Górnego Śląska w prowadzonej przez rosyjskie władze antypolskiej kampanii propagandowej" - głosi stanowisko zarządu Ruchu.
Zdaniem kierownictwa RAŚ, "władze Federacji Rosyjskiej w bezwstydny sposób odwołują się do dziedzictwa sowieckiego totalitaryzmu, który odcisnął bolesne piętno na naszym regionie, w historii Polski, jak i w całej Europie Środkowo-Wschodniej".
W swoim oświadczeniu zarząd Ruchu przypomniał, że w przyszłym roku minie 65. rocznica wkroczenia na Górny Śląsk oddziałów Armii Czerwonej, dokonanych przez nie licznych mordów na ludności cywilnej, deportacji dziesiątek tysięcy mieszkańców regionu do ZSRR i osadzenia kolejnych tysięcy w utworzonych przez sowiecką i polską administrację obozach.
"Ruch Autonomii Śląska zamierza godnie uczcić pamięć ofiar. Zarówno do przedstawicieli najwyższych władz Rzeczypospolitej jak i założycieli ZLNŚ apelujemy o udział w obchodach" - napisali działacze Ruchu.
W swoim niedzielnym oświadczeniu, na które odpowiedzią jest stanowisko RAŚ, ZLNŚ nawiązywał do czwartkowego artykułu w specjalnym wydaniu gazety internetowej Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Szef Administracji Prezydenta Rosji Siergiej Naryszkin zarzucił w nim Polsce fałszowanie i upolitycznianie historii. Według niego, Polska uczestniczy w "krucjacie historycznej" przeciwko Rosji, a fałszowanie historii na szkodę Rosji zostało w Polsce podniesione do rangi polityki państwowej.
Naryszkin jest jednocześnie szefem powołanej niedawno przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji.
W swym oświadczeniu liderzy ZLNŚ przyznali rację rosyjskiej interpretacji, przywołując m.in. polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy w stosunkach wzajemnych z 1934 r., która - jak napisali - wyprowadzała Niemcy z międzynarodowej izolacji, a także udział Polski w rozbiorze Czechosłowacji. Autorzy oświadczenia uważają, że należy to odbierać "jako wsparcie polityki Hitlera przez Polskę". Taka interpretacja wzbudziła sprzeciw m.in. polskich historyków.
Zdaniem ZLNŚ, "okres po II wojnie światowej to największe w historii Śląska prześladowanie Ślązaków, realizowane przez system obozów koncentracyjnych, wypędzenia, pozbawianie mienia, ograniczanie praw obywatelskich i inne. Dużym nieporozumieniem jest twierdzenie, że Śląsk i Ślązacy na przynależności do Polski skorzystali, gdyż właśnie w Polsce doznali największych krzywd" - napisali śląscy działacze, zarzucając polskim władzom fałszowanie historii.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.