Fragmenty czaszki, odnalezione pod koniec lipca pod Kijowem, należą do zamordowanego w 2000 r. dziennikarza gazety internetowej "Ukrainska Prawda" Georgija Gongadzego - oświadczyła w czwartek Wałentyna Tełyczenko, adwokat wdowy po dziennikarzu Myrosławy Gongadze.
W rozmowie z prywatną agencją informacyjną UNIAN Tełyczenko powiedziała, że autentyczność fragmentów czaszki Gongadzego potwierdzili ukraińscy eksperci.
"Przed nami badania DNA, którymi zajmie się zagraniczny ośrodek i w których będą uczestniczyć specjaliści z Ukrainy. Najprawdopodobniej dojdzie do nich w USA" - dodała.
Kawałki czaszki Gongadzego odnaleziono w miejscu, które wskazał Ołeksy Pukacz, zatrzymany w lipcu po sześciu latach poszukiwań były generał MSW. Prokuratura oskarża go o udział w zabójstwie Gongadzego.
Gongadze, dziennikarz tropiący korupcję na szczytach ówczesnych władz, zaginął 16 września 2000 r. Dwa miesiące później jego pozbawione głowy ciało odnaleziono w lesie w okolicach Kijowa.
Według ustaleń śledztwa to właśnie Pukacz nadzorował grupę trzech oficerów milicji, którzy porwali Gongadzego i wywieźli go z Kijowa. Pukacz miał także osobiście zamordować Gongadzego, dusząc go paskiem.
Podwładni Pukacza - oficerowie Mykoła Protasow, Wałerij Kostenko i Ołeksandr Popowycz - w marcu ubiegłego roku zostali uznani za winnych bezprawnego zatrzymania i umyślnego zabójstwa Gongadzego i skazani odpowiednio na 13, 12 i 12 lat więzienia.
Zleceniodawcy zabójstwa dziennikarza "Ukrainskiej Prawdy" wciąż pozostają nieznani. Według ukraińskich mediów jego likwidacji miał się domagać ówczesny prezydent Leonid Kuczma, on jednak konsekwentnie temu zaprzecza.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.