To czternaste zwycięstwo Anglików, choć wywalczone w przeciętnym stylu.
Dwudziesty pierwszy w historii pojedynek tych zespołów przyniósł czternaste zwycięstwo Anglików, choć wywalczone w ostatniej chwili i w przeciętnym stylu.
Faworyci zaczęli od ataków i już w siódmej minucie byli bliscy uzyskania prowadzenia. Aktywny Adam Lallana przedarł się prawą stronę, dośrodkował do Raheema Sterlinga, a ten wślizgiem posłał piłkę ponad poprzeczką. W 26. i 36. minucie strzałami głową Wayne'a Hennesseya próbowali zaskoczyć Gary Cahill i Chris Smalling, ale bez powodzenia. Z kolei po jednym z licznych stałych fragmentów gry piłka dotknęła w polu karnym ręki Bena Daviesa, ale gwizdek arbitra milczał.
Gol padł w 42. minucie i zdobyli go dość niespodziewanie Walijczycy. 30 m od bramki piłkę ustawił Gareth Bale i huknął z rzutu wolneg, podobnie jak w spotkaniu ze Słowacją. Tym razem Joe Hart miał piłkę na rękawicy, ale interweniował nieporadnie i ta zatrzepotała w siatce. To dopiero 12. gol, jaki Walijczycy strzelili Anglikom w historii.
Trener Roy Hodgson niezadowolony z postawy swojej drużyny w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili Jamie Vardy i Daniel Sturridge. Hasło do ataku pierwszy dał jednak kapitan Wayne Rooney, który sprytnym strzałem chciał pokonać Hannesseya, ale ten był na posterunku.
W 56. minucie było już 1:1. W zamieszaniu podbramkowym piłka, odbita od głowy jednego z walijskich obrońców, trafiła pod nogi Vardy'ego, a ten z bliska wepchnął ją do siatki. To pierwsza bramka zdobyta dla Anglii przez jakiegokolwiek piłkarza Leicester City na wielkiej imprezie.
Potem długimi fragmentami Anglicy praktycznie nie schodzili z połowy rywali, ale zwycięskiego gola przyniosła im praktycznie ostatnia akcja meczu. Sturridge przedryblował dwóch Walijczyków, wpadł z piłką w pole karne i w ogromnym zamieszaniu tuż przy słupku umieścił ją w siatce.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.