Spłycające uproszczenie czy syntetyzująca kwintesencja chrześcijaństwa? Ja wątpliwości nie mam.
Zdumiewająco dużo podczas swojej wizyty w Armenii papież Franciszek mówi o potrzebie miłości. Ot, w homilii podczas Mszy w Giumri, powołując się na Ewangelię Jana stwierdził między innymi: „żyjąc miłością odmładza się oblicze Kościoła i staje się ono atrakcyjne. Konkretna miłość jest wizytówką chrześcijanina: inne sposoby przedstawiania siebie mogą być mylące, a nawet bezużyteczne, ponieważ po tym wszyscy poznają, że jesteśmy Jego uczniami, jeśli będziemy się wzajemnie miłowali”, a kilkanaście słów dalej przypomniał słowa świętego Jana Pawła II: „wśród uczniów Chrystusa dopuszczalna jest jedynie taka rywalizacja, która pozwala wykazać, kto potrafi ofiarować większą miłość!”. Także w przemówieniu podczas ekumenicznego spotkania na erywańskim Placu Republiki przypomniał: „jesteśmy wezwani do odwagi, by porzucić sztywne przekonania i własne interesy, w imię miłości, która się uniża i daje siebie w imię miłości pokornej: jest ona świętym olejem życia chrześcijańskiego, cennym duchowym namaszczeniem, które uzdrawia, umacnia i uświęca (...) Nie wyrachowanie i korzyści, ale miłość pokorna i wielkoduszna przyciąga miłosierdzie Ojca, błogosławieństwo Chrystusa i obfitość Ducha Świętego”.
Gdybym był politykiem pewnie bym napisał, że tak papież musi. Armenia jest skłócona z Turcją i Azerbejdżanem. Ten drugi kraj papież niebawem zamierza odwiedzić, a i z muzułmańską Turcją, lokalną potęgą, choćby dla ulżenia doli tamtejszych chrześcijan, warto utrzymywać dobre stosunki. Dyplomatycznie przemilczałbym fakt, że namawianie ofiary do przebaczanie komuś, kto nie poczuwa się do winy, jest sprawą dość śliską. Ale nie patrzę na działania papieża okiem polityka. Raczej staram się oceniać rzeczywistość z perspektywy Ewangelii. I muszę powiedzieć, że to przypominanie chrześcijanom o potrzebie miłości bardzo mi się podoba.
Pewnie dlatego, że jestem już wieku, w którym metodą na uchwycenie sedna spraw przestaje być dzieląca włos na czworo analiza, a staje się pomijająca marginalia i upraszczająca odcienie synteza. I dlatego zupełnie inaczej niż dawniej brzmią dziś w moich uszach słowa Jezusa o najważniejszym przykazaniu czy potrzebie miłości na Jego wzór; do mnie już dotarło, że nawet mówienie językami ludzi i aniołów, prorokowanie i czynienie cudów nic nie znaczą, jeśli brakuje miłości. Ja już wiem, że to jest naprawdę najważniejsze z przykazań, o istnieniu którego nigdy, dla żadnych doraźnych korzyści nie wolno zapominać. Nawet gdyby się wydawało, że to dla chwały Bożej. Nie, nie wolno. Bo ten brak miłości zawsze, zwłaszcza gdy jest wyrachowany, jest obrażaniem Boga....
Dlatego naprawdę się cieszę, że papież o tym przypomina. Nie tylko Ormianom. Także przecież nam, którzy te jego przemówienia chcemy chociaż przejrzeć. A że znajdą się tacy, co papieża za to skrytykują (to takie dziś modne!) lub poddają jego słowa takiej egzegezie, że stracą swój sens? No trudno. Mam małą głowę, nie wszystko musi się w niej zmieścić. Także to, że chrześcijanin może odrzucać syntezę wiary podarowaną nam przez samego Chrystusa.
PS. Mały obrazek dla zrozumienia, jak odbierana jest w Armenii przeszłość
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.