Ewa Kopacz przegrała proces cywilny wytoczony za ubiegłoroczną okładkę "wSieci", która przedstawiała ówczesną premier jako islamską terrorystkę. To był głos w debacie publicznej i swoista karykatura polityki rządu - uznał sąd.
W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Kopacz o ochronę dóbr osobistych wobec Jacka Karnowskiego, naczelnego "wSieci" oraz wydawcy tego tygodnika. Mocą wyroku Kopacz ma zwrócić pozwanym w sumie 5,4 tys. zł kosztów procesu.
Adwokatka powódki jest zaskoczona i mówi, że o ewentualnej apelacji zdecyduje sama Kopacz. Wygrała wolnośc słowa - komentuje adwokat pozwanych.
We wrześniu ub.r. fotomontaż na okładce "wSieci" przedstawił ówczesną premier jako islamską terrorystkę w burce i z materiałami wybuchowymi. Podpis brzmiał: "Ewa Kopacz urządzi nam piekło na rozkaz Berlina". Była to ilustracja materiałów o kwestii uchodźców.
Kopacz pozwała "wSieci", żądając by sąd nakazał pozwanym przeprosiny na okładce tygodnika i wpłatę 30 tys. zł na cel społeczny.
Sąd uznał, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powódki. "Mamy tu do czynienia z kolizją dwóch wartości: wolności słowa i dóbr osobistych; na większą ochronę zasługuje wolność słowa" - mówiła sędzia Marzena Wyrembak-Gastoł w uzasadnieniu wyroku.
Sędzia dodała, że był to głos w debacie publicznej, która się wtedy toczyła co do przyjmowania uchodźców, w tym także negatywnych tego aspektów. Podkreśliła, że redakcja była przeciwna przyjmowaniu określonych kwot uchodźców przez państwa UE. "W tym kontekście należy uznać, że okładka była swoistą karykaturą polityki prowadzonej przez rząd" - podkreśliła sędzia Wyrembak-Gastoł.
Zaznaczyła, że osoba publiczna musi się liczyć także z niesprawiedliwym osądem. Dodała, że okładka przedstawiała osobę publicznie znaną w związku z jej działalnością publiczną.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.